Draka w chińskiej dzielnicy

Dwa dni temu, we wpisie poświęconym magicznym skrzydłom Red Bulla, wspomniałem Wam o bójce Sutila z jednym z właścicieli zespołu Lotus Renault. Historia nabrała rumieńców. Okazuje się, że poszkodowanym w całym zajściu był dyrektor generalny spółki Genii Capital Eric Lux, prawa ręka Gerarda Lopeza. Bójka z udziałem Luxa zostało potwierdzone przez rzecznika prasowego zespołu Lotus Renault, ale odmówił on złożenia dokładniejszych wyjaśnień.

Cała sprawa wyszła na jaw dopiero podczas GP Turcji, gdy dziennikarze zauważyli na szyi Luxa świeże blizny. Mimo, że naoczni świadkowie oraz zespoły nabrały wody w usta, zdarzenia zaczęły układać się w spójną całość. Po wyścigu o GP Chin Sutil, Hamilton oraz Rosberg spotkali się w nocnym klubie M1NT w Szanghaju. Spokojny wieczór miało im zakłócić pojawienie się Luxa, który wdał się w sprzeczkę z Sutilem. Blizny na szyi poszkodowanego wskazują, że musiało być to coś więcej, niż tylko ostra wymiana zdań. W bardzo krótkim czasie kierowcy oraz poszkodowany opuścili klub, obawiając się represji ze strony chińskiego wymiaru sprawiedliwości. Krążą plotki, że ochroniarze Hamiltona, widząc całe zajście, wręcz siłą wyciągnęli go z prywatnego pokoju, w którym doszło do bójki.

Sutil przeprosił za całe zamieszanie, a blizny na szyi Luxa wytłumaczył nieszczęśliwym wypadkiem. Ponieważ, wydarzenia miały miejsce poza torem F1 oraz FIA nie zamierzają podejmować żadnych kroków w celu wyjaśnienia sprawy.

Poniżej rekonstrukcja zdarzeń. W rolę Adriana Sutila wcielił się sam Jean Claude Van Damme (dla ludzi o mocnych nerwach):

P.S. Konto f1talks na twitterze przełamało barierę 500 podążających. Szkoda, że większość to ludzie z zagranicy… Wolicie facebooka? Nie ma problemu…