Jeden silnik, dla wielu serii?
Pierwszy dzień kwietnia, to nienajlepszy moment, aby informować o ważnych zmianach, ale FIA najwyraźniej nie chciała czekać z publikacją wniosków, do jakich doszli przedstawiciele producentów jednostek napędowych podczas piątkowego spotkania w Paryżu. W temacie spotkania pisałem na Twitterze, że jego waga jest ogromna, a odpowiednie ustalenia mogą być kluczem do rewolucji w sportach motorowych.
Oprócz obecnych w stawce producentów, na spotkaniu pojawili się przedstawiciele innych podmiotów, które być może rozważają powrót do rywalizacji. Duży szum wywołała informacja, że na spotkaniu pojawił się przedstawiciel VW AG, którym był Stefano Domenicali, ale osobiście nie przywiązywałbym do tego dużej uwagi, przynajmniej w kontekście pojawienia się nowego zespołu pod szyldem jednej z marek koncernu.
Co ustalono?
– podtrzymano chęć, aby F1 była wisienką na torcie sportów motorowych oraz labolatorium rozwoju technologii związanych z samochodami drogowymi,
– zostaną podjęte starania, aby nowe jednostki miały większą moc, były prostsze i tańsze w rozwoju i produkcji,
– zostanie poprawiony dźwięk jednostek,
– wyrażono chęć, aby dać kierowcom możliwości korzystania z pełnej mocy przez cały czas.
Kiedy patrzę na powyższe zapisy (pochodzą z oświadczenia prasowego FIA) i czytam słowa Todt’a, pełne zachwytu nad dyskusją i jej wynikiem, to zwyczajnie chce mi się śmiać.
Jeśli powyższe punkty są jedynymi ustaleniami, które zostały podjęte na spotkaniu, w którym uczestniczyli najpoważniejsi producenci na świecie, to nie pozostaje powiedzieć nic innego, jak tylko, że piątkowe spotkanie było stratą czasu. O potrzebie wprowadzenia tych zmian mówi się co najmniej od dwóch lat.
FIA ma ogromną szansę, aby jedną decyzją uchronić sporty motorowe od kryzysu w branży oraz pogłębienia spustoszenia, jakie dokonało się po ujawnieniu “diesel gate”. Tym rozwiązaniem jest opracowanie bazowej jednostki spalinowej, która “uzbrojona” w różne modyfikacje mogłaby służyć wielu seriom wyścigowym. To niej est mój pomysł, ale rozwiązanie, o którym mówiło się od wielu lat.
Na pierwszy rzut oka brzmi to dość dziwnie, ale jeśli spojrzymy na zagadnienie ze strony producenta, to takie rozwiązanie pozwala na zaangażowanie się w różne serie wyścigowe bez ponoszenia ogromnego nakładu pracy na badania. Ten sam silnik w WRC i F1? Dlaczego nie, skoro mogłoby być to ogromnym impulsem do rozwoju sportów motorowych. Szlifowanie technologii z różnych punktów widzenia, to jak obrabianie drogocennego kamienia na jego różnych płaszczyznach. Mnogość ścieżek rozwoju oznacza zdecydowanie większą szansę na znalezienie korzyści dla dywizji drogowych.
Wiele osób może kwestionować takie rozwiązanie sugerując, że producenci chcą mieć swój wkład w jednostkę i nie będą chcieli rywalizować z ustandaryzowanym rozwiązaniem. jestem jednak przekonany, że biorąc pod uwagę względy ekonomiczne, wiele dużych podmiotów przełknie te pigułkę, mając jednocześnie możliwość rozwoju technologii, które znajdują się obok – napędu elektrycznego, układów odzyskiwania energii itp. Będzie to ogromne wyzwanie dla inżynierów, a jednocześnie unikniemy sytuacji, w której jeden błąd lub jeden dobry pomysł ustawi rywalizację na lata.
Rok 2021 wydaje się odległy, ale żeby zminimalizować ryzyko strzelenia sobie w “trzecie” kolano, konkrety oraz pierwsze opracowania powinny się pojawić jak najszybciej. Oczekuję, że piątkowe spotkanie było tylko wstępem do rozmowy i rozpocznie serię, która w krótkim czasie wypracuje przepis na nową jednostkę napędową.
Warto pamiętać, że zaproponowane rozwiązanie nie jest na zawsze, ale jest próbą odpowiedzi na wszystkie problemy, z jakimi borykają się sporty motorowe, co jest w dużej mierze odbiciem stanu branży motoryzacyjnej na całym świecie. Sytuacja zmienia się dynamicznie i być może za kilka lat ta sama grupa, która teraz opowiedziała się za tanimi rozwiązaniami, podniesie rękę za wyszukanym napędem, na którego rozwój trzeba będzie wrzucić wagon pieniędzy, a potem kolejny.
Osobiście martwi mnie również druga strona wspomnianego oświadczenia FIA. Do 2020 roku w użyciu będą obecne jednostki, jednak brakuje tutaj konkretnych działań, aby poprawić obraz rywalizacji oraz zmniejszyć różnice. W tym miejscu warto przypomnieć oświadczenia FIA z 29 kwietnia 2016, w którym możemy przeczytać, że w sezonach 2017 i 2018 zostaną podjęte działania mające na celu sprowadzenia możliwości jednostek do zbliżonego poziomu. Nic takiego się jednak nie dzieje, a różnice pomiędzy czołową dwójką, a pozostałymi zamiast maleć, chyba nawet wzrosły. Na starcie europejskiej części sezonu federacja prawdopodobnie przeprowadzi badanie mocy jednostek i z niecierpliwością czekam jakie podejmie działania, bo różnice widać gołym okiem.
Na koniec ważna w kontekście jednostek oraz producentów informacja. Po podpisaniu listów intencyjnych przez przedstawicieli Mercedesa oraz Ferrari, BMW poinformowało o swoim zaangażowaniu w rywalizację w Formule E. To pokazuje jak taniość oaz dostępność kusi dużych producentów i jest to kierunek, w którym należy podążać. Całe to gadanie o utracie ekskluzywności można sobie wsadzić w… kieszeń. Jaka ekskluzywność, kiedy rywalizujące zespoły ledwo wiążą koniec z końcem, a wielu kierowców jeździ tylko dlatego, że przynosi ze sobą worek wypchany banknotami. Pora skończyć z tą hipokryzją i pokazać wyższość rywalizacji nad innymi seriami we właściwy sposób – na torze z najlepszymi markami oraz najlepszymi kierowcami na świecie.
(04 Apr 08:55)
Eeee. Walnąłeś tekst jakbyś faktycznie przeczytał primaaprilisowy żart.
Przecież wiadomo, że komunikat jest polityczno-PRowym mesydżem, a nie zapisem dyskusji (ustaleń co do szczegółów oczywiście nie ma, bo jest na to o wiele za wcześnie). Niemniej można z tego komunikatu wiele wycisnąć:
– poprawa dźwięku – sugestia zmiany architektury jednostki
– laboratorium dla samochodów drogowych – czyli bez wygłupów w stylu przedpotopowe dziesiątki, za to technologie przydatne producentom
– prostsze i tańsze – czyli z jednej strony mniej skomplikowana architektura (zapewne odrzucenie MGUH, co pasuje do punktu “poprawa dźwięku”), z drugiej standaryzacja elementów
Najbardziej mnie zastanawia “możliwość dania pełnej mocy przez cały czas” – odejście od limitów paliwowych?
Scarbs rzucił konkretnym pomysłem, możesz go pytać czy to wizja czy przeciek 🙂
(04 Apr 16:31)
“Światowy silnik” to idea głupia i słusznie zarzucona. Idealnie tutaj pasuje mądrość pokoleń stwierdzająca, że jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego.
(04 Apr 19:33)
Padło poważne stwierdzenie, tylko argumentów jakoś mało. Uważam, że jest to dobre rozwiązanie na obecne czasy.
(05 Apr 12:40)
Silnik do rajdów ew. WTCC itp (6-7 tys. obr) a silnik do wyścigów F1, F2 itp (10-14 tyś obr) to dwa różne światy. Nie ma opcji aby stosować coś wymiennie. System smarowania w rajdach, mokra miska olejowa w wyścigach sucha. W rajdach nikt nie zgodzi się na silnik V6 a wyścigach na R4. Światowy silnik to typowo europejski populizm.
(05 Apr 05:48)
Jeżeli F1 ma być laboratorium samochodów drogowych to nic się nie zmieni jeżeli chodzi o koszty. Jest to preferowanie dużych graczy, dużych firm samochodowych kosztem małych niezależnych dostawców. FIA wprowadzała już standaryzację w samochodach S2000/S1600 i R5 – jeden dostawca skrzyni, dyfrów. Ceny samochodów nic a nic nie spadły, a stare WRC mimo teoretycznie prostszej konstrukcji były droższe od 2 litowych WRCów (ale były limity silników, skrzyń etc).
(05 Apr 07:48)
jak dobry to czemu nie
(06 Apr 19:48)
Wiadomo, że silnik z F1 nie nada się do WRC czy WTCC, ale do WEC już tak…
(08 Apr 20:23)
Zgadzam się. do WRC nie ma szans co innego WEC jako np. jednostka dla klientów prywatnych w LMP 1 ale wytrzymałość itp nie ta sama trzeba by było zsynchronizować to trochę choć nie jestem pewien czy F1 chciałaby zbliżyć się do WEC i LMP1 (chyba za duża konkurencja).