Sen Giovinazziego trwa nadal

Sen Antonio Giovinazziego, aby zostać kierowcą F1, trwa nadal. Po debiucie w Australii w miniony weekend, kiedy niespodziewanie zastąpił Pascala Wehrlein’a w sobotę w czasie FP3, młody, włoski kierowca otrzyma kolejną wspaniałą szansę, aby pokazać swój talent. Według plotek krążących po padoku w Melbourne, w przyszłym tygodniu ponownie pojawi się za kółkiem szwajcarskiego samochodu i to w czasie całego weekendu wyścigowego w Chinach, od początku piątkowych zajęć w FP1 z szansą pokazania pełnego potencjału.

Decyzja, która oficjalnie nie została jeszcze ogłoszona, ma związek z wypadkiem, którego Wehrlein doznał w czasie Race of Champions w styczniu, po którym Niemiec nie doszedł do pełnej dyspozycji. Mimo zgody otrzymanej od FIA w Australii, kierowca ciągle nie czuje się w pełni gotowy, aby stawić czoła przeciążeniom generowanym przez nowe samochody.

Plotki dotyczące innych powodów zmiany w bolidzie są dementowane przez oficjalne źródła, ale mówi się o problemach z uzgodnieniem dogodnych warunków dostawy jednostek lub braku finansowych gwarancji ze strony Mercedesa lub Toto Wolffa, osoby, która stała za pojawieniem się niemieckiego kierowcy w bolidzie Saubera.

Pojawia się pytanie, czy włoski kierowca powinien skorzystać z tej szansy, bo jadąc jedynie w Chinach Giovinazzi ciągle będzie mógł wziąć udział w teście młodych kierowców, ale jeśli zostałby poproszony o zastępstwo w Bahrajnie, to automatycznie straci status młodego kierowcy i nie będzie mógł jeździć dla Ferrari w kolejnych testach w trakcie roku.

Niezależnie od tego Giovinazzi potrzebuje drugiej szansy po Melbourne – pełnej szansy. W Australli pojawił się prawie jako gość i został wrzucony na tor z zaskoczenia. W Chinach, jeśli decyzja zostanie oficjalnie ogłoszona, będzie miał szansę lepiej poczuć samochód będąc w nim już od pierwszej sesji. Dużym problemem dla niego w Melbourne był brak odpowiedniej ilości snu, treningu, suplementacji, nie wspominając już dwóch pierwszych sesjach. Antonio będzie w stanie mocniej nacisnąć na gaz w kwalifikacjach oraz treningu, być bardziej agresywnych niż na Albert Park, bo już napięcia towarzyszącego debiutowi.

Mimo wszystko jego talent nie został niezauważony. Prezydent Marchionne docenił jego wynik, podobnie jak Toto Wolff z Mercedesa. Giovinazzi nie popełnił żadnego błędu w bardzo trudnych okolicznościach towarzyszących debiutowi, tracąc do Ericssona 0,2 sekundy w kwalifikacjach, w których prawie wszedł do Q2 i ukończył wyścig na 12 pozycji.

Jako pierwszy Włoch w stawce od 2011 roku udowodnił, jak bardzo zasługuje na samochód w 2018 roku. Gdyby to był samochód Ferrari, po odejściu Raikkonena, to mielibyśmy do czynienia z ogromnym wydarzenie dla wszystkich włoskich kibiców.

Autor: Stefano De Nicolo
Tłumaczenie: f1talks.pl