Słowo o Super Bowl i F1

Super Bowl to przykład widowiska, które łączy ze sobą sport oraz rozrywkę na najwyższym poziomie. Tym wydarzeniem żyje cała Ameryka i duża część świata. Finał ligi NFL jest często stawiany za wzór dla innych dyscyplin i ostatnio duże się o nim wspominało w kontekście przejęcia praw do serii przez Libery Media.

Chase Carey wielokrotnie mówił, że każdy wyścig w kalendarzu ma być jak Super Bowl. Czy to możliwe? Nie, bo gdyby każdy mecz NFL był jak finał, to Super Bowl zgubiłby się w gąszczu innych wydarzeń o podobnej randze. Słów Carey’a nie należy traktować dosłownie, ale jako wskazanie kierunku, w którym dyscyplina powinna zakręcać.

Super Bowl czy mecze gwiazd lig NBA czy NHL budzą do życia całe miast i tak też powinno być w przypadku organizacji wyścigów. Jeśli tak kolorowa karawana wydaje miliony dolarów, aby zrobić dobre zawody, to warto zadbać o to, aby potencjał weekendu wykorzystać do granic możliwości. Skorzystają na tym wszyscy, od kibiców, przez promotorów, a na lokalnej gospodarce skończywszy.

Co jednak z milionami kibiców, z których tylko promil ma szansę obejrzeć wyścig na żywo? Pomysłów jest wiele, a wirtualna i rozszerzona rzeczywistość są jednymi z planowanych kierunków rozwoju. Choć jestem zdania, że F1 stać na to by w niedalekiej przyszłości wyznaczyć własne to na tym etapie warto podglądać i uczyć się od innych.

W tym momencie ponownie wracamy do Super Bowl i niedzielnego widowiska oraz reklamy, która została wyemitowana tuż po jego zakończeniu.



Niezła prawda? Polski akcent, to pierwsze rzecz, która przykuwa uwagę, ale dużo ważniejszy od tego jest fakt, że reklama została przygotowana w trakcie trwania meczu. To pokazuje, jak ogromne możliwości otwiera przed realizatorami widowiska nowoczesna technologia. Móć zajrzeć do garażu zespołu będąc tysiące kilometrów od toru, to jedna z rzeczy, która od razu przychodzi na myśl. Możliwości są nieograniczone.

Od kilku dnia nachodzi mnie na nagranie vloga. Co Wy na to?