Ferrari ma bardzo poważne kłopoty

Afera “dieselgate” bardzo poważnie uderzyła w sporty motorowe. Volkswagen, przyłapany na oszustwie, wiedząc, że nie ucieknie od odpowiedzialności, zdecydował się wycofać z WRC, a marka Audi pożegnała się z serią wyścigów długodystansowych. W tym tygodniu niemiecki koncern przyznał się do winy i zobowiązał do wypłaty 4,3 miliarda dolarów odszkodowania.

Jeśli uznać, że problemy Volkswagena, to pierwszy rozdział powieści o podłożu kryminalnym, to właśnie jesteśmy świadkami drugiej odsłony. Amerykańska agencja ochrony środowiska (EPA) wystosowała dzisiaj oświadczenie, w którym oskarża koncern Fiata (FCA) o używanie oprogramowania zaniżającego pomiar emisji spalin w silnikach diesla. Chodzi głównie o trzylitrowe jednostki montowane w SUVach Jeep Grand Cherokees oraz Dodge Ram 1500 sprzedawanych od 2014 roku. Testy EPA wykazały obecność około ośmiu niezależnych mechanizmów, które mogą wpływać na pomiar emisji spalin, których producent nie ujawnił w procesie certyfikacji.

Ilość samochodów, których ma dotyczyć problem to około 104 tysiące. Reuters sugeruje, że FCA może zostać zmuszona do wypłaty odszkodowania w wysokości nieco ponad 44 tysiące dolarów od samochodu, co daje zawrotną kwotę prawie 4,6 miliarda dolarów.

Oświadczenie EPA wywołało gwałtowną reakcję na giełdach, co doprowadziło do kilkunastoprocentowych spadków akcji FCA zarówno w Europie, jak i za wielką wodą. Sprawą interesuje się również Komisja Europejska po zeszłorocznym doniesieniu jednego z producentów, który zasugerował obecność mechanizmów wpływających na pomiar emisji spalin w jednostkach włoskiego koncernu.

FCA bardzo szybko zareagowało na oskarżenia EPA, ubolewając, że sprawa nie została wyjaśniona bez informowania opnii publicznej. Sergio Marchionne zaprzeczył, że koncern zrobił coś wbrew przepisom, zapewniając, że oprogramowanie podejrzanych jednostek napędowych jest zwyczajnie bardzo zaawansowane, co mogło doprowadzić do sytuacji, w której inżynierowie pracujący dla EPA mogli źle zinterpretować wyniki swoich badań.

Dalsze losy sprawy w dużej mierze będą zależały od nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Ludzie Trumpa wkrótce przejmą toczące się postępowania i mogą mieć nieco inny pogląd na wykryte nieprawidłowości niż poprzednia administracja. Jeśli zostanie utrzymana obecna linia, to Fiata, a zarazem Ferrari ma bardzo poważne kłopoty. Kara jest w zasadzie nieunikniona, a niewiadomą pozostaje jedynie jej wymiar. Marchionne, który już wcześniej sugerował, że wydatki na operację wyścigową muszą mieć odzwierciedlenie w wynikach, nie zawaha się obciąć finansowanie dla zespołu Ferrari w sytuacji, gdy w grę będzie wchodziła kara liczona w miliardach dolarów. Presja na inżynierach pracujących w zespole wzrosła o kilka miliardów dolarów.