Historia pewnej rozmowy telefonicznej

Jedną z najgorętszych historii dzisiejszego dnia jest rozmowa telefoniczna, jaką Toto Wolff odbył z Josem Verstappenem. Według przedstawicieli Red Bulla szef Mercedesa chciał wywrzeć presję na młodym kierowcy, aby ten przypadkiem nie wmieszał się w walkę, która rozgrywa się pomiędzy Hamiltonem i Rosbergiem. Według relacji mediów Marko był wściekły, kiedy się o tym dowiedział, a Horner wspomina o całej sytuacji właściwie w każdym wywiadzie.

Jak było naprawdę? Tego pewnie nie dowiemy się nigdy, ale Toto Wolff w rozmowie ze dziennikarzami stacji Sky Sports przyznał, że była to prywatna rozmowa. Jos Verstappen jest jego wieloletnim kolegą, a ich znajomość jest tak zażyłą, że bywają u siebie w domach. Co było przedmiotem rozmowy? Wolff twierdzi, że poruszono dwie kwestie. Pierwsza z nich dotyczyła negatywnej atmosfery, która wytworzyła się wokół młodego kierowcy Red Bulla. Wolff zasugerował Josowi, że ten powinien ponownie regularnie pojawiać się w padoku i wspomagać syna w tym trudnym okresie.

W drugiej części rozmowy obaj panowie mieli poruszyć kwestię toczącej się walki o mistrzostwo. Wolff przyznał, że jedynie zasugerował Josowi, że ewentualne wejście Maxa pomiędzy kierowców Mercedesa może mieć bardzo niekorzystny wpływ na jego wizerunek. Można sobie wyobrazić jak duża fala nienawiści mogłaby się wylać na młodego kierowcę, w sytuacji, gdyby przypadkiem “zdjął” z toru Hamiltona lub Rosberga.

Szef Mercedesa nie jest zadowolony z tego, jak potoczyła się sytuacja, głównie dlatego, że prywatna rozmowa stała się przedmiotem publicznej debaty. Oburzenie Red Bulla z powodu telefonu jest raczej świetnym przedmiotem rozgrywki medialnej, aniżeli powodem prawdziwej frustracji. Warto pamiętać, że rywalizacja toczy się nieprzerwanie na wszystkich możliwych frontach.

Nie muszę chyba nikomu mówić, gdzie Max ma to, czego oczekują od niego inni oraz to, o czym rozmawia jego ojciec. Gdyby jednak ktoś nie wiedział, to ma to w… gdzieś.