Bomba z opóźnionym zapłonem

Minęło zaledwie dwa dni od niedzielnych, dramatycznych wydarzeń na torze w Austrii i ostatnią rzeczą, której Mercedes potrzebował był kolejny “skandal” i powrót na czołówki branżowych serwisów. Niestety stało się i tym razem winowajcą całego zamieszania jest Niki Lauda.

Cytowany przez większość serwisów fragment wypowiedzi Laudy, w którym Austriak opowiada o zdemolowanym przez Lewisa Hamiltona pokoju po zakończonych kwalifikacjach w Baku oraz demaskuje jego nieszczere wypowiedzi dotyczące relacji z Rosbergiem, pojawił się w najgorszym możliwym momencie. Co ciekawe program zrealizowany przez stację ServusTV (należącą do Red Bulla!), z którego pochodzi wspomniany fragment, został nagrany w piątek, przed wyścigiem na Red Bull Ring, ale jego emisja miała miejsce w poniedziałkowy wieczór.

Cała sytuacja mocno uderza w Hamiltona, choć jeśli weźmiemy pod uwagę ciężar zarzutów, nie powinna ona mieć aż takiego przełożenia. Okno czasowe ma tu ogromne znaczenie. Zdemolowany pokój? Ilekroć widzieliśmy sportowców różnych dyscyplin, którzy dopuszczali się podobnych zachowań w trakcie (zniszczone rakiety tenisowe) czy po zakończeniu rywalizacji (przewrócone reklamy czy trącone statywy kamer telewizyjnych). W świecie współzawodnictwa na najwyższym poziomie takie zachowania są dość powszechne, a o tym, co działo się za zamkniętymi drzwiami często czytamy w biografiach lub wspomnieniach, które wychodzą na światło dzienne wiele lat po zakończeniu sportowej kariery. Kłamstwo w wywiadzie (chodzi o obszerny wywiad dla Daily Mail)? Gdyby nie kłamstwa kierowców lub przedstawicieli zespołów nie powstałaby pewnie jedna trzecia wpisów na tym blogu. Pozornie niegroźna wypowiedź w ciągu kilkunastu godzin urosła do ogromnych rozmiarów.

Z jakichś powodów Lauda jednak zdecydował się o tym powiedzieć publicznie i efekty takiego zachowania mogą mieć bardzo daleko idące skutki. Co jeśli Lewis zrobi się nadzwyczaj rozmowny i opowie o czymś równie sensacyjnym, czego świadkami do tej pory były jedynie zaciszne biura niemieckiego zespołu? Od razu przypomina mi się sytuacja z 2012 roku, kiedy to Brytyjczyk opublikował telemetrię z bolidu McLarena.

Na czwartek szefostwo Mercedesa zaplanowało rozmowy z kierowcami w Brackley, które mają rozładować sytuację. Niemiecki AMuS sugeruje, że wprowadzenie team orders na tym etapie nie wchodzi w grę, ale obaj kierowcy mają po tym spotkaniu mieć świadomość, że konsekwencje kolejnej kolizji będą niezwykle poważne.

Zastanawiam się jednak, czy do takich rozmów w ogóle dojdzie. Po dzisiejszym dniu zaufanie Hamiltona do szefostwa zespołu osiągnie historycznie niski poziom. Lauda, który sprowadził brytyjskiego kierowcę do Mercedesa, z premedytacją lub nie, postawił się po drugiej stronie barykady. Rosberg z kolei zyskał sojusznika, ale czy będzie to miało dla niego jakiekolwiek znaczenie, w sytuacji, w której cała wina za niedzielną kolizję spadła na jego barki? Jeśli już do spotkania dojdzie, to będą to niezwykle trudne rozmowy i tak jak pisałem już wcześniej, mogą mieć bardzo poważny wpływ na przyszłość zespołu. W F1 nie ma takiego kontraktu, którego nie dałoby się rozwiązać, szczególnie jeśli strony stracą do siebie cierpliwość i zaufanie.