Booth: Bez Julesa nie byłoby nas tutaj

John Booth w rozmowie z serwisem Auto Hebdo przyznał, że Jules Bianchi jest powodem, dla którego zespół się odrodził. Dwa punkty, wywalczone przez francuskiego kierowcę podczas zeszłorocznego GP Monako okazały się mieć decydujące znaczenie w kontekście przyszłości zespołu. Środki, które zespół ma otrzymać od FOM stanowią znaczącą część budżetu i bez nich cała operacja wyścigowa nie miała by najmniejszych szans na powrót na tor.

“Myślę o Julesie prawie każdego dnia i on powinien być z nami w Melbourne, dzielić z nami radość. Nie byliśmy w stanie wysłać samochodów na tor, ale niezależnie od tego wygraliśmy naszą walkę. Chciałbym, żeby Jules też wygrał swoją.”

“Bez niego, bez jego dwóch punktów wywalczonych w zeszłym roku w Monako, nie byłoby nas tutaj. Przecież to właśnie przekonało nowych inwestorów o potencjale zespołu.”

Bycie tutaj jest naszym sposobem na pokazanie Julesowi, że wyścig się nie kończy, dopóki nie pokaże się flaga w czarno-białą szachownicę. Nie wiem, czy nasza obecność pomaga jego rodzicom, wierzę że tak, jednak jest to małe wsparcie, które nie znaczy wiele.

“Pierwszy raz Manor wyszedł z tak trudnej sytuacji i nie mam wątpliwości, że Jules też odniesie sukces.”

“To, co byliśmy w stanie odbudować w ciągu zimy pokazało, że wiara może przenosić góry i zawsze jest nadzieja, dopóki się wierzy. Jules, twój zespół jest z tobą.”

Jules Bianchi nadal jest w śpiączce, po zeszłorocznym wypadku w czasie GP Japonii. Rodzina i lekarze ciągle wierzą, że któregoś dnia kierowca odzyska przytomność.