Lopez: Chcemy zobaczyć nowe rozwiązania w Brazylii

Miniony weekend był pełen spekulacji, że zespoły Lotus, Sauber oraz Force India rozważają zbojkotowanie niedzielnego wyścigu. Ostatecznie nic takiego nie miało miejsca, ale wypowiedź Gerarda Lopeza przytoczona przez dzisiejszy AMuS sugeruje, że takie ryzyko nadal istnieje.

Warto przypomnieć, że w sobotni wieczór reprezentanci wymienionych wyżej zespołów spotkali się z Ecclestonem, aby przedstawić swoje racje. Kilkanaście minut po zakończeniu rozmów szef F1 zaprosił ośmiu dziennikarzy dużych mediów, przed którymi wyznał wszystkie swoje grzechy i obiecał poprawę. Kiedy wydawało się, że kryzys został chwilowo zażegnany i lada moment będziemy świadkami symbolicznego przedzierania kontraktów Ecclestone w niedzielnej rozmowie z telewizją Sky Sports wrócił do swojej “starej” retoryki. Usłyszeliśmy między innymi, że małe zespoły powinny nauczyć się wydawać pieniądze oraz sugestię, że wszelkiego rodzaju próby nacisku mogą mieć dla nich przykre konsekwencje.

“Muszą przyjrzeć się sposobowi, w jaki prowadzą swoje firmy. Jeśli jesteś zatrudniony robiąc coś i powiesz swojej żonie “Tak dużo możesz wydać”, ona wie ile może wydać.”

“Nie [straszyli mnie bojkotem], w ogóle. Mają szczęście, że tego nie zrobili. Z tego co wiem, bardzo mocno by się to na nich odbiło.”

Lopez, który mocno tonował komentarze o możliwym bojkocie również zmienił front. Właściciel zespołu Lotus, cytowany przez AMuS, oświadczył, że oczekuje konkretnych działań w ciągu kilku najbliższych.

“Chcemy zobaczyć nowe rozwiązania w Brazylii oraz podpisać nowe kontrakty w Abu Dhabi.”

Bernie nawet gdyby bardzo chciał ugasić trawiący F1 pożar, nie zrobi tego bez pomocy dużych zespołów, a o tą może być niezwykle trudno. Christian Horner w rozmowie z serwisem Autosport powiedział wprost, że w tym sporcie chodzi o rywalizację, a nie wzajemne sponsorowanie się.

“Strasznie [awfully] miło, że Bernie to zasugerował. Każdy zespół wynegocjował swój kontrakt z właścicielem praw i myślę, że dystrybucja pieniędzy to jego problem i jego należy pytać. Podpisaliśmy porozumienie i nie jestem przekonany, czy jeśli podwoimy wsparcie dla Caterhama czy Marussi, to rozwiążemy ich problemy. W ich przypadku chodzi o wydawanie, a nie o przychody.”

“Mamy napięty budżet i muszę operować w jego ramach. Jeśli właściciel praw komercyjnych chce dać małym zespołom jakieś pieniądze, to jego wybór i jego odpowiedzialność. Zespoły są tu, aby ze sobą konkurować, a nie wzajemnie się sponsorować.”

Również wypowiedzi szefa zespołu Ferrari nie pozostawiają wątpliwości, że próba ruszenia obowiązujących kontraktów, dotyczących sposoby dystrybucji zysków, będzie niezwykle trudnym i karkołomnym zadaniem.

“Ferrari skupia się, aby ciasto było większe, a nie na tym, aby kawałki były inaczej rozdzielane. Nie możemy działać pochopnie. Musimy najpierw zobaczyć jak zwiększyć zyski, to jest priorytet. Druga to sprawa to pewność, że osoby które chcą dołączyć do rywalizacji są świadome za co się biorą. Sport to innowacje, a innowacje kosztują, wymagają dużych i długoterminowych inwestycji. Więc inwestujemy i na tym skupiamy swoją uwagę.”

Małe pęknięcie zaczyna się pojawiać natomiast w obozie Mercedesa. Nie jest to bynajmniej objaw jakiejś wyjątkowej troski o mniejsze zespoły, a jedynie chłodna kalkulacja. W grupie zespołów grożących bojkotem, a jednocześnie zagrożonych odpadnięciem z rywalizacji, są dwie stajnie zasilane jednostkami z Brixworth. Dla niemieckiego producenta oznaczałoby to stratę finansową w wysokości 35-40 milionów euro i mocno skomplikowało prace nad nowym silnikiem. Toto Wolff w wypowiedzi dla AMuS stwierdził, że niemiecka ekipa jest w stanie poświęcić kilka procent dla dobra sportu, ale jedynie pod warunkiem, że Ferrari oraz Red Bull również się na to zgodzą.