Linia podziału w Mercedesie staje się coraz bardziej widoczna

Wydawać by się mogło, że wakacyjna przerwa ostudzi nieco emocje panujące w zespole Mercedesa, ale słowa obu kierowców sugerują, że atmosfera nadal jest gęsta. Choć wydarzenia na Węgrzech oraz ton wypowiedzi Rosberga mogą sugerować, że wina za zaistniałą sytuację leży tylko i wyłącznie po stronie Hamiltona, to warto w tym momencie przypomnieć GP Monako. Wówczas to Rosberg chwilowo stracił słuch i nie wykonał polecenia inżyniera, który nakazał wykonanie zmiany mapy silnika i przełączenie go w tryb oszczędzania.

Ponownie powtórzyła się sytuacja, którą mogliśmy obserwować po wyścigu w Bahrajnie. Rosberg w rozmowie z dziennikarzami przyznał, że temat został dogłębnie przedyskutowany, podczas Hamilton stwierdził, że takiej rozmowy nie było i w zasadzie nie czuje potrzeby rozmawiania o tym.

“Zauważyłem, że po GP Węgier był niezły bałagan [w mediach], więc lepiej będzie jak nie będę się wdawał w szczegóły. Oczywiście przedyskutowaliśmy to po wyścigu – ponieważ jest to istotne, aby przyjrzeć się sytuacji takiej jak ta i wyciągnąć z tego wnioski na przyszłość. Teraz pora zostawić to za sobą. Oczywiście wyniosłem naukę z tego wyścigu i postaram się to wykorzystać w przyszłości.”

Powyższa wypowiedź, to słowa Rosberga wypowiedziane podczas wczorajszej konferencji, na której niestety zabrakło Hamiltona. Brytyjczyk zdążył jednak odnieść się do tej wypowiedzi podczas spotkania z dziennikarzami.

“Nie było żadnych rozmów. Nie wiem, co Nico powiedział, ale do tej pory nie usiedliśmy wszyscy razem do rozmów. Nie jestem również przekonany, czy to powinno się wydarzyć.”

Czy to oznacza, że Hamilton nie rozmawiał o całej sytuacji ze swoimi przełożonymi? A może rozmowy odbywały się indywidualnie, a Mercedes za wszelką cenę próbuje uniknąć bezpośredniej konfrontacji swoich kierowców? Wypowiedź Hamiltona dla serwisu f1.com sugeruje, że druga opcja jest bardziej prawdopodobna.

“Miałem wspaniałą przerwę wakacyjną – wyjaśniłem pewne rzeczy z Paddym i Toto…”

Brytyjczyk dodał również, że gdyby polecenie przepuszczenia Rosberga wydał Paddy Lowe, a nie jego inżynier wyścigowy, to wówczas te wszystkie rozmowy nie miałyby miejsca.

“Polecenie wydał mój inżynier. Paddy użyłby radia, gdyby była taka potrzeba. Wystarczyło nacisnąć przycisk. Jeśli Paddy interweniuje, to wiesz, że musisz zrzucić bieg i go przepuścić. Jeśli wszystko dobrze rozumiem byliśmy na innych strategiach, więc jeśli facet wchodzi ci na tylne skrzydło, to go nie blokujesz. Nie utrudniasz tego.”

Do tej pory wszelkie sugestie, że Mercedes nie radzi sobie z gorącymi głowami swoich kierowców brałem raczej przez palce. Kolejna sytuacja pokazuje jednak, że w zespole rysuje się coraz bardziej widoczna linia podziału. Odpowiedzialność za to spada w dużej mierze na szefostwo zespołu, które zdaje się nie mówić jednym głosem. Pojawia się nieufność, i choć Hamilton zapewnia, że garażu tych podziałów nie ma i wszystkie materiały z sesji na torze kierowcy dzielą między sobą, to sytuacja szybko może się zmienić.

O takich obrazka, jak ten z zeszłorocznego GP Japonii możemy już raczej zapomnieć.