Zespół Force India będzie miał oko na dni filmowe Red Bulla

Podziały i wzajemne oskarżenia to nieodłączna część wielkiego cyrku, jakim jest F1. W ostatnim czasie obserwujemy znaczne wzmożenie takich działań. Powodem rosnących podziałów jest próba wprowadzenia samochodów klienckich, natomiast większość oskarżeń jest kierowana pod kątem Red Bulla. Kilkuletnia dominacja nie wszystkim się podoba i nie każdy chce przyjąć do wiadomości, że jest ona wynikiem jedynie ciężkiej pracy.

Niemiecki serwis Auto Motor und Sport donosi, że zespół Force India nabrał pewnych podejrzeń, dotyczących miejsca oraz sposobu przeprowadzania dni filmowych przez Red Bulla. Wszystkie dotychczasowe, tegoroczne sesje promocyjne odbywały się na torze w Rockingham, który nie jest zbyt atrakcyjnym obiektem dla tego rodzaju aktywności. Przeglądając galerię zespołu trudno się również doszukać jakichkolwiek ujęć wykonanych w tej lokalizacji. Co w takim razie specjaliści z Milton Keynes robili podczas tych zajęć?

Odpowiedzieć na to pytanie będzie niezwykle trudno, ale zespół Force India postarał się, aby kolejne “zdjęcia” zostały wykonane poprawnie. Zgodnie z regulaminem każdy zespół ma prawo wysłać obserwatora i w ostatnich dniach Vijay Mallya zdecydował się na taki krok. Red Bull nie mógł odmówić, choć niemieccy dziennikarze sugerują, że wniosek spotkał się z dużym zdziwieniem, a akceptacja przyszła dopiero po 24 godzinach.

Kolejnym elementem, który budzi podejrzenia konkurencji jest wakacyjna przerwa, z której Red Bull wrócił w wyjątkowo mocnej formie. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że ekipa z Milton Keynes bardzo mocno sprzeciwia się szczegółowym kontrolom nie tylko w fabrykach, które przecież mają być zamknięte, ale również “warsztatom” dostawców. To właśnie tam, ma być przerzucany ciężar prac, w czasie gdy automatyczna sekretarka w siedzibie zespołu informuje o zasłużonych wakacjach. Prawdopodobnie na tym polu Red Bull osiągnie sukces, bo FIA nie ma podstaw prawnych, aby kontrolować obiekty należące do zewnętrznych firm.