Wykluczenia Raikkonena i podwójne standardy

Raikkonen w mocnym starciu z tarką (fot. Lotus F1 Team)

Kimi Raikkonen został wykluczony z wyników dzisiejszych kwalifikacji i do jutrzejszego wyścigu ruszy prawdopodobnie z alei serwisowej. Wszystko za sprawą notatki, przekazanej sędziom wyścigowym przez Jo Bauera, który stwierdził, że podłoga w bolidzie oznaczonym numerem 7, nie przeszła testu elastyczności. Podobnemu badaniu został poddany bolid Nico Hulkenberga, ale w jego przypadku nie stwierdzono żadnych nieprawidłowości.

Zobacz na czym polega test elastyczności…

Informacja o naruszenie artykułu 3.17.5 Regulaminu Technicznego została przekazana sędziom wyścigowym, którzy po wysłuchaniu relacji przedstawicieli zespołu postanowili ukarać Raikkonena wykluczeniem. Lotus próbował bronić się przed takim obrotem sprawy obierając identyczną linię obrony, jak podczas tegorocznego wyścigu na Węgrzech, gdzie, mimo tego samego przewinienia, Grosjean wyszedł z pokoju sędziowskiego bez kary.

W obu przypadkach przyczyną uszkodzenia lewej, przedniej strony podłogi był kontakt z tarką. W obu przypadkach zespół miał dostarczyć masę dokumentacji papierowej oraz dowodów w postaci nagrań wideo. W obu przypadkach podjęto dwie skrajnie różne decyzje. Jak to wytłumaczyć?

Dokładnie przeanalizowałem i porównałem treści notatek wydanych przez sędziów wyścigowych na Węgrzech i w Abu Dhabi. Pierwsze, co rzuca się w oczy to zaangażowanie samych sędziów. W dokumencie dotyczącym Grosejana czytamy, że przejrzano telemetrię, materiały wideo, ponownie zbadano podłogę, sprawdzono “przebieg” badanej części oraz porównano ją z elementem zamontowanym w drugim bolidzie. Dzisiaj sędziowie już na wstępie odrzucili możliwość wytłumaczenia niezdania testu kontaktem z tarką.

Trudno się więc dziwić, że przedstawiciele Lotusa, niezadowoleni z decyzji sędziów, wspomnieli o podwójnych standardach. Warto dodać, że nieprawidłowości dotyczyły tylko jednej strony bolidu, co wyklucza wszelkie podejrzenia o chęć nagięcia przepisów, a tym bardziej nie uzasadnia stwierdzenia, że Raikkonen osiągnął w ten sposób przewagę. Zespół musi zaakceptować decyzję sędziów, ale bardzo słusznie stawia pytanie dotyczące niekonsekwencji sędziów, która w tym przypadku jest mocno udokumentowana. Być może najwyższa pora, aby Charlie Whiting zrewidował swoje poglądy, wyrażone w rozmowie z dziennikarzami telewizji Sky Sports podczas weekendu wyścigowego w Indiach.

Kimi Raikkonen będzie miał jutro sporo pracy, ale podrażniony ostatnimi wydarzeniami może jutro pokazać niezłe ściganie. Nie przypadkiem napisałem na wstępie, że Fin prawdopodobnie ruszy z alei serwisowej, bo to pozwoli zespołowi wykonać kilka zmian w ustawieniach bolidu. Raikkonen był dziś jednym z wolniejszych kierowców punkcie pomiaru, a dodatkowe kilka kilometrów może bardzo się przydać w walce z kierowcami ze środka stawki.

Będąc przy fińskim kierowcy nie mogę się nie odnieść do czwartkowych spekulacji, że Raikkonen może zbojkotować wyścig w Abu Dhabi. Głównym źródłem tych sugestii, które pociągnęły za sobą lawinę publikacji, była nieobecność kierowcy podczas czwartkowego spotkania z mediami. Mocno interesowałem się tą sprawą i szybko okazało się, że już w niedzielny poranek, w Indiach, dziennikarze otrzymali informację, że Fin pojawi się na torze dopiero w piątek. Jeśli dodamy do tego wypowiedzi menadżera kierowcy Lotusa, które znalazły się w środowym wywiadzie, to w rezultacie okażę się, cała historia została mocno podgrzana przez media.

Raikkonen rzeczywiście przyznał w piątek, że rozważał możliwość zakończenia współpracy z Lotusem po wyścigu w Indiach, ale sprawa została dość szybko wyjaśniona z zespołem. Kierowca prawdopodobnie otrzymał zapewnienia, że przed wyścigiem w Austin otrzyma część lub nawet całość niewypłaconych środków. Dodam tylko, że Fin przyznał, że w tym sezonie nie dostał od swojego pracodawcy ani grosza. Brak zaprzeczenia ze strony szefostwa teamu pozwala sądzić, że tak właśnie jest.

W całym zamieszaniu warto pamiętać, że media oraz kibice są często ważną częścią procesu negocjacji. Raikkonen wczoraj bardzo wylewnie opowiadał o swoich problemach w kwestii rozliczeń, natomiast już dziś uciął rozmowę sugerując dziennikarzom, że to nie powinno ich obchodzić. Działo się to przed ogłoszeniem decyzji sędziów o wykluczeniu z wyników kwalifikacji, więc nie było podyktowane chwilą. Na myśl nasuwa mi się jeszcze jeden obrazek, opisany przez jednego z zagranicznych dziennikarzy. Wczoraj, po zakończeniu wolnych treningów Robertson bardzo serdecznie wyściskał się z właścicielem Genii Capital, Gerardem Lopezem, po czym obaj panowie, w towarzystwie Erica Luxa, udali się na dłuższą pogawędkę.