Legalny sposób na kontrolę trakcji

Zarówno przedstawiciele zespołu Red Bull jak i sam Sebastian Vettel bardzo ostro zareagowali na sugestie, że ekipa z Milton Keynes oszukuje, używając systemu kontroli trakcji. Łamanie regulaminu mając praktycznie w garści czwarty tytuł byłoby czystą głupotą, a do tego dochodzą kwestie techniczne, które w sytuacji stosowania standardowego ECU, wykluczają takie rozwiązania.

Co jeśli Red Bull tworzył coś, symulującego działanie systemu kontroli trakcji w ramach obowiązującego regulaminu? Istnienie innowacyjnego rozwiązania potwierdził Vettel podczas minionego weekendu wyścigowego.

“Dużo pracowaliśmy z nim w czasie treningów, ale pierwszy raz zadziałał w czasie wyścigu. Byłem przekonany, że inni ludzie nigdy nie dowiedzą się jak to zrobiliśmy… Jesteśmy dumni z systemu, który mamy, bo inni ludzie nigdy nie dojdą do tego, jak to zrobiliśmy.”

Powyższa wypowiedź odnosiła się do występu w Singapurze, w którym Niemiec w czasie wyścigu wypracował ogromną przewagę nad konkurencją. Jest duże prawdopodobieństwo, że Vettel, wypowiadając te słowa, chciał zwyczajnie zagrać wszystkim na nosie, mówiąc o systemie, który w rzeczywistości nie istnieje.

Warto się jednak zastanowić, czy przynajmniej teoretycznie, można zbudować system kontroli trakcji, który będzie pracował niezależnie od ECU. Okazuje się, że jest taka możliwość. Serwis Racecar Engineering, swoją wersją wpisuje się w informacje, które krążyły już od dłuższego czasu. Podstawą rozwiązania ma być system KERS oraz możliwość jego ładowania nie tylko w czasie hamowania, ale również podczas normalnej jazdy. Część energii wytwarzanej przez silnik jest wtedy magazynowana w bateriach, co oznacza, że na oś przenosi się zdecydowanie mniejsza moc.

Kontrola obciążeń działających na tylne zawieszenie pozwala na określenie momentów, w których system KERS ma być ładowany. Specjalne sensory mają monitorować pozycję elementów zawieszenie i sterować pracą całego systemu. Przy dobrym kontakcie opon z podłożem pełna moc wędruje na oś, natomiast gdy koła mają tendencję do odrywania się od toru część mocy jest zabierana przez KERS i magazynowana w bateriach.

Wszystko, to jedynie teoria, ale wygląda dość spójnie i może tłumaczyć zarówno przewagę Red Bulla, jak i względny spokój przedstawicieli zespołu w odpowiedzi na zarzuty konkurencji. Do końca sezonu zostało jeszcze pięć wyścigów i mam nadzieję, że każdy z nich przyniesie nieco więcej informacji w tym temacie. Dziwić może jedynie fakt, że ekipa z Milton Keynes rozwija system, który w przyszłym sezonie nie będzie użyteczny, bo KERS w obecnej formie zniknie z bolidów. A może to, co obserwujemy jest szczytem możliwości technologii, którą zespół rozwijał i używał od lat?