Komfort, dominacja i odrobina szaleństwa

Sebastian Vettel odniósł w niedzielę pierwsze w karierze zwycięstwo w wyścigu o GP Kanady. Było to jednocześnie pierwsze zwycięstwo zespołu Red Bull na torze w Montrealu. Choć Niemiec stawał w obecnym sezonie na podium trzykrotnie, to pierwszy raz zobaczyliśmy całkowitą dominację, pozwalająca na kontrolowanie sytuacji przez większą część wyścigu. Zwycięstwo może cieszyć tym bardziej, że w opinii większości ekspertów, niedzielny wyścig ocierał się o prawdziwe ściganie, w przeciwieństwie do kilku poprzednich, w których głównym zadaniem było “niańczenie” opon.

CZERWONE ŚWIATŁO W MARANELLO


Vettel nie ustrzegł się kilku drobnych błędów, ale jego wysoka dyspozycja oraz osiągi bolidu z pewnością sprawiły, że w Maranello zapaliła się czerwona lampka ostrzegawcza. Choć Alonso wykonał niesamowitą pracę, awansując na drugą pozycję, to ani przez moment nie zagroził pozycji lidera. Hiszpan po wyścigu kolejny raz wspomniał o konieczności poprawienia samochodu. Ferrari, aby marzyć o walce o mistrzostwo musi szybko znaleźć receptę na podniesienie tempa kwalifikacyjnego. Samochód włoskiej stajni ostatni raz wywalczył pole position na suchym torze w Singapurze w 2010 roku. Druga czy trzecia linia to niestety zbyt odległa pozycja, aby Vettel mógł poczuć oddech najgroźniejszego rywala na plecach. Nawet najlepsza strategia, czy praca mechaników nie jest w stanie zniwelować dystansu dzielącego pierwsze i szóste pole startowe.

HAMILTON ODZYSKUJE PEWNOŚĆ SIEBIE


Zupełnie odwrotne zadanie stoi przed inżynierami Mercedesa, czego dowodem mogą być sesje treningowe, w których kierowcy niemieckiego zespołu skupiają się głównie na długich przejazdach. Niedzielny wyścig pokazał, że jest postęp w tej materii. Hamilton, podobnie jak Vettel i Alonso, wykonał dwie zmiany, a jednocześnie prezentował bardzo równe i co ważniejsze konkurencyjne tempo. Dziwić może fakt, że tym razem to Rosberg zdecydowanie gorzej radził sobie z utrzymaniem opon w dobrej kondycji i jako jedyny z czołówki musiał zjeżdżać do swoich mechaników aż trzykrotnie.

Co może być przyczyną tak nagłej zmiany ról? Z pewnością Lewis z każdym wyścigiem przejechanym za kierownicą bolidu Mercedesa będzie czuł się coraz lepiej, ale nie można lekceważyć również lekcji wyniesionej z trzydniowych testów. Zmiana stylu jazdy nie jest rzeczą łatwą, ale za czasów McLarena Hamilton zwykle szybciej dostosowywał się do wszelkich zmian w bolidzie od swojego starszego kolegi. Brytyjczyk powoli zaczyna nabierać pewności i da się to zauważyć nie tylko na torze.

LOTUS NIE ODROBIŁ ZADANIA


Największą zagadką niedzielnego wyścigu jest forma kierowców zespołu Lotus. Bolid, który w tym sezonie prezentował piekielnie mocne tempo wyścigowe, tym razem zgubił wszystkie swojej atuty. Grosjean nie był w stanie wykonać strategii na jeden pit stop, a Raikkonen próbując to zrobić, tracił bardzo dużo czasu w stosunku do czołowej trójki. Po wyścigu nawet Sebastian Vettel nie krył zdziwienia, płynącego z faktu, że bardzo szybko zdublował Raikkonena.

Allan Permane odnosząc się do słabego wyniku w pierwszej kolejności wspomniał, że konkurencja poszła mocno do przodu. Brzmi znajomo? Patrząc przez pryzmat wszystkich siedmiu dotychczasowych wyścigów, wyniki Lotusa były w dużej części zasługą dobrej współpracy z oponami. Pozostałe zespoły odrobiły pracę domową w tym zakresie, co pokazał choćby wyścig w Kanadzie, natomiast inżynierowie z Enstone nie wnieśli nic nowego. Zamiast uciekać, znów postawili się w sytuacji, w której będą musieli gonić.

BUTTON: “NIGDY SIĘ TAK NIE CIESZYŁEM MOGĄC WYSIĄŚĆ Z SAMOCHODU”


Jeszcze gorsze nastroje muszą panować w szeregach McLarena. O tym jak kiepski jest tegoroczny bolid niech świadczą słowa Jensona Button, wypowiedziane tuż po wyścigu do Lee McKenzie, reporterki stacji BBC:

“Bardzo się cieszę, że Cię widzę, to wszystko, co mam do powiedzenia. Nigdy się tak nie cieszyłem mogąc wysiąść z samochodu. To nie był najlepszy wyścig dla nas jako zespołu. Na tym torze prezentowaliśmy się całkiem nieźle na przestrzeni ostatnich lat.”

Brak choćby jednego punktu w wyścigu to również duża “zasługa” zespołu, który mocno przestrzelił ze strategią. Button w pierwszej części wyścigu,w obawie o stan opon musiał trzymać bardzo umiarkowane tempo, przez co szybko stracił dystans do czołówki. Kiedy okazało się, że opony dobrze znoszą trudy wyścigu i można nieco przycisnąć, było już za późno.

DESZCZOWE PRZEBŁYSKI WILLIAMSA


Valtteri Bottas był małą sensacją sobotnich kwalifikacji, jednak na jego nieszczęście punkty rozdawane są dopiero w niedzielę. Williams bardzo mocno liczył, że będzie mógł zapisać choćby jedno oczko w tegorocznej tabeli wyników, ale rzeczywistość ponownie okazała się bardzo brutalna. Fin już na starcie nie był w stanie odeprzeć ataków rywali i ostatecznie zakończył ściganie na czternastej pozycji, jedynie o dwa miejsca wyżej od swojego partnera z drużyny. Fakt, że nie pozwolił się dwukrotnie zdublować jest raczej małym pocieszeniem.

Ponownie powtórzyła się sytuacja, którą obserwowaliśmy w Monako podczas kwalifikacji. Na mokrym torze samochody Williamsa spisują się nadspodziewanie dobrze, ale kiedy w użyciu są opony przeznaczone do jazdy na suchym torze, tempo natychmiast ucieka. Inżynierowie wyraźnie szukali rozwiązania problemu, przywożąc do Kanady nowe przednie skrzydło, mające na celu poprawę przepływu powietrza wokół przednich opon, ale znaczącej poprawy raczej nie widać.

BOHATEROWIE DRUGIEGO PLANU


Dla Force India występ w Kanadzie był setnym wyścigiem w historii zespołu i kierowcy oraz przedstawiciele teamu nie kryli, że wiążą z nim duże nadzieje. Układ na starcie wyścigu wskazywał, że zdecydowanie większe szanse na dowiezienie punktów do mety ma Adrian Sutil, a tymczasem ogromną niespodziankę sprawił Paul di Resta. Strategia na jeden postój oraz 56 okrążeń przejechanych na pośredniej mieszance dały niesamowity rezultat.

Kolejnym kierowcą stawianym w gronie kandydatów to tytułu najlepszego w wyścigu jest Jean Eric Vergne. W przypadku Francuza można mówić nie tylko o udanym wyścigu, ale całym weekendzie. Pierwsza część sezonu w walce o fotel Red Bull należała do Ricciardo, ale jak widać Vergne nie zamierza ustępować. Mocny występ okraszony ośmioma punktami. Grosjean może brać przykład z rodaka.

MONAKO, 1988, SENNA


Sebastian Vettel uwielbia statystyki i za każdym razem, kiedy pojawia się okazja, aby zapisać się na kartach historii, próbuje ją wykorzystać. Kiedy Niemiec rozpoczął ostatnie okrążenie, a na ekranie pojawił się czas pierwszego sektora, wypisany filetową czcionką, wszyscy w zespole wiedzieli już, co jest grane. Christian Horner natychmiast zalecił inżynierowi wyścigowemu Vettela, aby go utemperował. Popularny “Rocky” wypowiedział jedynie trzy słowa “Monako, 1988, Senna”. Poskutkowało, bo w kolejnym sektorze niemiecki kierowca nie był już tak szybki, a po chwili odpowiedział “Dobrze, dobrze, tylko żartowałem”.

Piszę o tym nie bez powodu. Cała sytuacja pokazuje jak komfortowo czuje się Sebastian Vettel i jak mocno wierzy w swoje umiejętności. W przeciwieństwie do Alonso nie liczy nerwowo punktów, skupia się głównie na jeździe, a od czasu do czasu pozwala sobie ma małe przyjemności. Kolejne zwycięstwa przychodzą z łatwością, ale nie należy przy tym ujmować klasie kierowcy. Niemiec wie, że wszystko jest w jego rękach, natomiast Alonso ciągle musi dawać z siebie 110%, a wynik i tak pozostaje otwartą kwestią. Hiszpan szuka ucieczki od tej trudnej sytuacji sięgając po mądrości japońskich wojowników, ale nic nie wpływa lepiej na psychikę niż pewne zwycięstwo.

SMUTNE ZAKOŃCZENIE


Po zakończeniu wyścigu doszło do niecodziennego i tragicznego w skutkach wypadku, w którym zginął jeden z porządkowych, pracujący przy obsłudze wyścigu. Nieszczęśliwy splot wydarzeń miał miejsce podczas odholowywania uszkodzonego bolidu zespołu. Prowadzący dźwig nie zauważył schylającego się po upuszczone radio kolegi, najpierw w niego uderzył, a chwilę później przejechał. Był to trzeci tego rodzaju wypadek w ciągu ostatnich trzynastu lat. Dwa poprzednie były wynikiem uderzenie pędzącego koła, oderwanego od uszkodzonego bolidu.

Statystyki pokazują, że choć kierowcy oraz kibice mogą czuć się bezpiecznie, to standardy na torach muszą zostać jeszcze bardziej dopracowane, aby w przyszłości podobne sytuacje nie miały miejsca. Sędziowie i porządkowi są integralnym elementem widowiska, bez których, nawet w dobie kosmicznych technologii, ściganie nie byłoby możliwe. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że w najbliższym czasie wszystkie procedury bezpieczeństwa, obowiązujące sędziów oraz porządkowych, zostaną powtórnie zrewidowane i naniesione zostaną odpowiednie poprawki.

BONUS DLA WYTRWAŁYCH


Weekend wyścigowy przyniósł kilka interesujących informacji. Pierwsza z nich to powrót testów w trakcie sezonu. Jeśli zmiany wejdą w życie, a jest na to duża szansa, to w sezonie 2014 zespoły otrzymają do dyspozycji cztery dwudniowe sesje testowe, które będą odbywać się tuż po zakończeniu wyścigów.

Kanada jest miejscem, gdzie zwykle rozpoczyna się sezon ogórkowy, a jednocześnie składane są pierwsze podpisy na kontraktach. Obecność Berniego Ecclestone’a oraz przedstawicieli Bahrajnu na torze w Montrealu sugeruje, że sprawa praw do organizacji wyścigu otwierającego sezon 2014 została przesądzona.

Raikkonen w Red Bullu? To już słyszeliśmy, ale skoro pojawia się puste miejsce,to ktoś musi zostać w nie wsadzony. Według niepotwierdzonych informacji Pastor Maldonado jest w wymieniany w gronie ewentualnych zastępców Fina, choć nie należy wykluczać, że Lotus w przyszłym sezonie może mieć całkowicie nowy skład kierowców.