Kto pierwszy uderzy ręką w stół?

Nie milkną echa wczorajszej decyzji firmy Pirelli dotyczącej wprowadzenia nowych opon, będących kompromisem pomiędzy zeszłoroczną i tegoroczną konstrukcją. Wczoraj pokusiłem się jedynie o krótki cytat z Twittera dyrektora sportowego włoskiej firmy, dlatego dziś publikuję pełne uzasadnienie, które znalazło się w oświadczeniu prasowym.

“Naszym celem jest zapewnienie zespołom nowej gamy ogumienia która będzie łączyć stabilność opon z sezonu 2012 z osiągami tegorocznych. Jako firma zawsze szybko reagujemy, kiedy naszym zdaniem konieczne jest wprowadzenie poprawek. Po przeanalizowaniu danych z pierwszych kilku tegorocznych wyścigów postanowiliśmy wdrożyć kolejną ewolucję, kiedy okazało się podczas Grand Prix Hiszpanii, że liczba pit stopów była zbyt duża. Grand Prix Hiszpanii została wygrana dzięki taktyce czterech postojów, co przedtem zdarzyło się tylko dwa razy w naszej historii. Te zmiany oznaczają też, że opony nie będą tak mocno obciążane, co zmniejszy liczbę pit stopów.

Przy ograniczeniu w jazdach testowych teraz staje się jasne, że nasza gama na sezon 2013 była prawdopodobnie zbyt mocno zorientowana na osiągi, biorąc pod uwagę obecne przepisy. Jednak po zidentyfikowaniu problemu chcemy go jak najszybciej rozwiązać. Warto podkreślić, że obecne przepisy dotyczące zimowych testów ograniczają możliwości testowania opon w takich warunkach, jakie będą panowały podczas sezonu – ze względu na niższe temperatury i ograniczony czas. Zespoły podzielają nasze zdanie i również chcą dłuższych testów w różnych lokalizacjach. Opracowaliśmy opony na sezon 2013 na podstawie uważnych symulacji, które jednak nie okazały się wystarczające, biorąc pod uwagę lepsze osiągi samochodów (do trzech sekund na okrążeniu).

Zdecydowaliśmy się na taki krok także w celu uniknięcia rozwarstwiania się opon, które było powodowane leżącymi na torze odpadkami. Trzeba podkreślić, że rozwarstwianie się, do którego dochodzi w sytuacji oddzielenia się bieżnika, nie wpływa na bezpieczeństwo opony, bo jej struktura wewnętrzna pozostaje nienaruszona i kierowca może ukończyć okrążenie, zjeżdżając bezpiecznie po nowe ogumienie. Rozwarstwienia były spowodowane uszkodzeniem przez leżące na torze odpadki, które spowodowały przegrzanie bieżnika. Chcemy podziękować wszystkim zespołom za bezustanne, cenne wsparcie przy współpracy nad osiągnięciem właściwego kompromisu pomiędzy czystymi osiągami, dzięki którym jesteśmy światowym liderem w segmencie Ultra High Performance, oraz światowym spektaklem, łatwym do zrozumienia przez fanów Formuły 1.”

Włoska firma kolejny raz wzięła winę za siebie, tłumacząc się zbyt małą ilością testów oraz niedoskonałością narzędzia (bolidu), którym dysponuje. Choć narzekania na nowe opony nie są czymś nowym, to elementem, który przelał czarę goryczy jest fakt, że podczas niedzielnego wyścigu zwycięską strategią okazała się jazda na cztery postoje. Problem w tym, że w zeszłorocznych wyścigu sezonie 2011, zwycięzca również potrzebował czterech zmian, aby ukończyć wyścig. Sprawa z pewnością ma drugie dno.

James Allen sugeruje, że największym źródłem nacisku był sam Bernie Ecclestone, który wykorzystał do tego jedno z najpotężniejszych narzędzi, jakie ma w ręku – telewizję. Zdaniem doświadczonego dziennikarza ,w dwóch ostatnich wyścigach realizatorzy transmisji, z wyraźnego polecenia FOM, bardzo starannie wybierali rozmowy kierowców z inżynierami, które w dużej mierze dotyczyły opon, ich szybkiej degradacji oraz konieczności oszczędzania. Pod takim naciskiem Pirelli musiało pęknąć. Warto dodać, że włoski producent nadal zabiega o nowy kontrakt.

Czy Pirelli może zmieniać opony w trakcie sezonu bez zgody zespołów? To pierwsze pytanie, jakie pojawiło się w mojej głowie. Opinie są podzielone, choć regulamin techniczny mówi jednoznacznie:

“Artykuł 12.6.3 : Specyfikacja opon zostanie określona przez FIA nie później niże do 1 września roku poprzedzającego sezon. Raz określona specyfikacja opon nie może być zmieniona w trakcie trwania sezonu bez zgody wszystkich uczestniczących zespołów.”

Powyższy zapis sugeruje, że każdy z zespołów może zatrzymać zmiany zaproponowane przez Pirelli. Tylko czy w stawce znajdzie się zespół, który uzna, że nowe opony mogą negatywnie wpłynąć na formę jego bolidów? Nie mam co do tego żadnych wątpliwości, a swoje przypuszczenia oprę na analizie zmian przeprowadzonej przez Marka Gillana.

“Zarządzanie temperaturą opon jest kluczem w tym roku i zespoły takie jak Ferrari, Lotus i Force India postawiły to jako priorytet w swoich tegorocznych projektach. Wszystkie trzy zespoły mają dobrą aerodynamikę, ale opracowały również sposób, aby utrzymać oponę w idealnym oknie pracy poprzez stabilną mapę aerodynamiczną, pakiet mechaniczny, który jest łagodny dla opon oraz dobre ustawienia.”

“Red Bull ma bardzo dobry pakiet aerodynamiczny, jak to miało miejsce przez lata, ale gorszy pakiet mechaniczny oraz zarządzanie temperaturą opon.”

“Jest mało prawdopodobne, aby zmiany zostały wprowadzone bez wpływu na kształt opony i sposób w jaki współpracuje ona z podłożem. Jeśli część opony odrywa się od podłoża to zmienia przepływ powietrza w obszarze podłogi bolidu.”

“To wpłynie na balans aerodynamiczny samochodu i zespołu, które najmocniej rozwinęły się w tym elemencie ucierpią najbardziej.”

Nie wyobrażam sobie, aby taka zmiana przeszła całkowicie bez echa ze strony zespołów. Słowa Marka Gillana sugerują, że adaptacja do nowych opon będzie wymagała sporych zasobów, a przecież większość powoli myśli już o przyszłorocznych konstrukcjach. Kto pierwszy uderzy ręką w stół?