Pustynne deja vu

Wyprzedzenie Alonso i Rosberga było kluczowe (fot. Red Bull Racing)

Sebastian Vettel odniósł wczoraj swoje 28 zwycięstwo w karierze. Niemiec potrzebował zaledwie trzech okrążeń, aby znaleźć się na czele wyścigu i nie oddać prowadzenia aż do samej mety. Zwycięstwo nie przyszło jednak łatwo, bo aby strategia nakreślona przez zespół mogła zadziałać Vettel, po przegranym pojedynku na starcie musiał jak najszybciej uporać się z Alonso oraz Rosbergiem.

Zacięcie z jakim Vettel dobierał się do Rosberga może nico dziwić, głównie z uwagi na fakt, że tegoroczne opony nie lubią jazdy za tylnym skrzydłem innego bolidu, ale to właśnie wolny tor był kluczem do zwycięstwa. Pusta przestrzeń pozwoliła kierowcy Red Bulla maksymalnie wykorzystać dwa komplety twardej mieszanki. Jeśli ktoś pamięta jedną ze zwycięskich strategii, przygotowanych przed wyścigiem przez firmę Pirelli, to Vettel dokładnie wpisał się w ten scenariusz zatrzymując się na 10, 25 i 42 okrążeniu. Dobrą kondycję opon w samochodzie Niemca można wiązać z pozycją na torze, ale występ Marka Webbera, który jechał w tłoku każe sądzić, że ekipa z Milton Keynes zrobiła duży postęp, jeśli chodzi o zarządzanie nowymi mieszankami.

Z manewrem wyprzedzania, którym Vettel objął prowadzenie w wyścigu wiąże się pewna historia, o której kierowca wspomniał w jednym z wywiadów po wyścigu. Linię, którą trzykrotny mistrz świata pokonał rywala w zakręcie numer 4, podpowiedział mu Christian Horner, podczas wspólnego oglądania wyścigu serii GP2. Czasem jednak warto posłuchać szefa zespołu…

Vettel po kilku okrążeniach miał nieco ułatwione zadanie, bo Raikkonen stracił szansę na zwycięstwo już w sobotę, a Fernando Alonso zwyczajnie miał pecha.

Po sobotnich kwalifikacjach wiele osób, łącznie z przedstawicielami zespołu Lotus, mówiło o tajemniczym spadku tempa w samochodzie Fina. Raikkonen w ostatniej części kwalifikacji pojechał wolniej niż w Q2, kiedy to większość rywali zanotowała sporą poprawę. Przykładem może być zdobywca pole position, który urwał aż pół sekundy. Problem z samochodem? Spadek temperatury na torze? James Allen bardzo słusznie zauważył, że składając w jedno okrążenie czasy z poszczególnych sektorów, przejechanych w Q3 kierowca Lotusa do niedzielnego wyścigu wystartowałby z drugiej linii. Kimi nie był w stanie złożyć jednego, dobrego okrążenia. Ot i cała tajemnica.

Mimo wszystko kierowca Lotusa wdrapał się na drugi stopień podium, a pomogła mu w tym strategia na dwa postoje. Podobny manewr zastosował zespół Force India w przypadku di Resty i niewiele zabrakło, a brytyjski kierowca zapisał by na swoim koncie pierwsze podium w karierze. O zwycięstwie Grosjeana zadecydował fakt, że Francuz po słabych kwalifikacjach zachował cztery nowe komplety opon. Zmiana strategii już w trakcie wyścigu oraz wykorzystanie pośredniej mieszanki na dwóch ostatnich przejazdach to kluczowe elementy, które dały najniższy stopień podium. Pierwsza trójka identyczna jak przed rokiem – małe, pustynne deja vu.

O tym jak dobrze zestrojony w z oponami był w Bahrajnie samochód zespołu Force India niech świadczy fakt, że Adrian Sutil na twardej mieszance przejechał 24 okrążeni zachowując przy tym przyzwoite tempo.

Dwukrotna wizyta w alei serwisowej spowodowana awarią systemu DRS kosztowała Alonso bardzo wiele (fot. Ferrari)

Ferrari z tegorocznego wyścigu w Bahrajnie raczej nie przywiezie dobrych wspomnień. Po kwalifikacjach obaj kierowcy byli stawiani w gronie faworytów do zwycięstwa, jednak tor szybko zweryfikował te założenia. Massa rozpoczął od kontaktu z Sutilem, na im więcej okrążeń ubywało na liczniku, tym było gorzej. Dwa kapcie w jednym wyścigu to zdecydowanie za dużo i jestem bardzo ciekawy jak Pirelli wybrnie z tej opresji, szczególnie, że podobna awaria przydarzyła się Hamiltonowi. Co do Alonso, to zawiódł nie tylko sprzęt, ale i komunikacja w zespole. Sama awaria była bardzo niecodzienna, bo o ile zdarzały się już blokady skrzydła w górnym położeniu, to w żadnym z dotychczasowych przypadków nie doszło do wywinięcia elementu w drugą stronę. Paradoksalnie element, który powinien przeciwdziałać takiej sytuacji zadziałał poprawnie, kiedy skrzydło próbowało wrócić do pierwotnego położenia. Już pierwsza przygoda powinna zakończyć się zakazem używania systemu DRS, a wtedy szansa na dobry wynik byłaby zdecydowanie wyższa. Przed trzytygodniową przerwą ekipa z Maranello musi się zadowolić jedynie czterema punktami. Vettel uciekł już Alonso na 30 punktów, a Lotus łatwo nie będzie chciał oddać drugiego miejsca w klasyfikacji konstruktorów.

Pojedynek kierowców McLarena był ozdobą wyścigu, a jednocześnie pokazał, że brak reakcji ze strony zespołu może mieć znaczący wpływ na wyniki na torze. Ostra, bezpośrednia walka na pewno nie pozostała bez wpływu na stan opon i czasy okrążeń, ale stajnia z Woking kolejny raz pokazała klasę. Po wyścigu obaj kierowcy przyznali zgodnie, że momentami było trochę za ostro, ale kibice raczej nie mają im tego za złe. Nie ma co ukrywać, że celem brytyjskiego zespołu w Bahrajnie była minimalizacja strat i choć zaliczka punktowa jest niewielka, to sponsorzy mogą być zadowoleni.

Mercedes bardzo dotkliwie przekonał się, że utrzymanie opon w dobrej kondycji jest obecnie kluczem do dobrego wyniku. Rosberg, mimo pole position nie był w stanie odskoczyć, a z każdym okrążeniem jego tempo dramatycznie spadało. O ile Hamilton był w stanie wykonać strategię trzech postojów, co przyniosło całkiem dobry rezultat, o tyle niemiecki kierowca był zmuszony pojawić się u swoich mechaników na dodatkowy postój. Z czołówki Mercedes najsłabiej radzi sobie z nowymi mieszankami i jeśli inżynierowie szybko nie znajdą sposobu na poprawę sytuacji, to o miejsca na podium będzie bardzo trudno.

Na uwagę zasługuje jeszcze pozycja Charlesa Pica, który zameldował się na mecie przed duetem zespołu Marussia. Caterham wprowadził do bolidu pierwsze poprawki i od razu dały one poprawę o około 0,5 sekundy na okrążeniu. Kolejne usprawnienia szykowane są na start europejskiej części sezonu i jeśli będą równie trafione, to po dominacji Marussi zostanie tylko wspomnienie.

Różne strategie, różne samochody, więc jestem ciekaw kto Waszym zdaniem był najlepszym kierowcą niedzielnego wyścigu. Ja stawiam mały plusik przy Vettelu, który pokazał, że potrafi walczyć niezależnie od tego, kogo ma za rywala. Operację na Alonso przeprowadził błyskawicznie, a z Rosbergiem pokazał, że potrafi myśleć nieschematycznie.