Whitmarsh: Dalsza walka o czas w alei serwisowej może być niebezpieczna

Zespół Red Bull zbliżył się w Malezji do kolejnej magicznej bariery, jeśli chodzi o czas zmiany opon. Wynik jest imponujący i od razu, podobnie jak ma to miejsce w przypadku biegu na sto metrów, pojawiają się pytania ile jeszcze z tego można urwać. Podczas piątkowej konferencji prasowej Martin Whitmarsh, którego zespół do niedawna był nieoficjalnym rekordzistą alei serwisowej, nieco zaskoczył sugerując, że dalsze “dociskanie” zespołu mechaników wyścigowych może być niebezpieczne.

Zmiany są coraz szybsze. Przywykliśmy do myślenie, że cztery sekundy to doskonały wynik. Myślę, że w tym momencie, 2,32 sekundy to nadal jest nasz najlepszy czas. Myślę, że zejście poniżej dwóch sekund jest możliwe. Jednocześnie niebezpiecznie jest kłaść na to zbyt duży nacisk. Myślę, że trwa to wystarczająco krótko i w zasadzie odjęcie kolejnych dziesiątych sekundy nie stanowi dużej różnicy. Różnica natomiast jest znaczna, jeśli chodzi o presję jaką nałożymy na ludzi, aby zejść poniżej dwóch sekund. Nawet teraz zdarzają się problemy, a te zmiany, które mają znacznie idą źle głównie z uwagi na presję, jaką nakładamy na ludzi i są to zwykle zmiany, które mogą zmienić układ na torze. Nie chodzi tu o 2,3 sekundy, kontra 2,4, kontra 2,6. Doświadczyliśmy tego na własnej skórze, zdecydowanie naciskaliśmy próbując ciągle schodzić niżej i być najszybszym zespołem. W ostatnich tygodniach powiedziałem do chłopaków, że będę zadowolony jeśli nawet będzie odrobinę wolniej, ale całkowicie bez błędów i uważam, że to jest właściwa droga.

Słowa szefa zespołu McLaren z pewnością można odnieść do problemów z jakimi obecnie boryka się Red Bull. Zmiany są bardzo szybkie, ale bolesne pomyłki zdarzają się wyjątkowo często. Warto jedynie przypomnieć nieudaną zmianę w samochodzie Webbera w Chinach, na która mechanicy ze względu na uszkodzone przednie skrzydło mieli aż 7 sekund.