Nowa ECU nie lubi bolidów Red Bulla?

Mark Webber zaliczył w Australii kolejny słaby start. Oprócz problemów z pozbieraniem bolidu z pola startowego posłuszeństwa odmówił również system KERS, który wrócił do życia dopiero po dziesiątym okrążeniu. Szef zespołu Red Bull zapytany o problemy swojego kierowcy niespodziewanie odbił piłeczkę w kierunku McLarena i winą za całe zamieszanie obarczył wadliwą jego zadaniem jednostkę ECU.

“Musicie zapytać McLarena dlaczego ECU nie chciało działać.”

Przypomnę tylko, że ECU w nowej specyfikacji, przygotowana z myślą o sezonie 2014, była już przyczyną dyskusji podczas zimowej sesji testowej. McLaren szybko zareagował na narzekania zespołów i przygotował aktualizację oprogramowania, która rozwiązała problem.

Martin Whitmarsh wyraźnie zaskoczony wypowiedzią Hornera, natychmiast odpowiedział na zarzuty i zasugerował, że problemem mogą być bardzo nietypowe ustawienia, zastosowane przez zespół Red Bulla.

“Sami podniesiemy rękę jeśli wina leży po stronie sprzętu lub oprogramowania.”

“Problemy z ECU można wywołać również poprzez jego złe ustawienie, ale trzeba będzie sprawdzić.”

“Byłbym rozczarowany, gdyby okazało się, że to nasza wina, bo ani w F1 ani w Nascarze czy w serii Indycar nigdy nie zepsuliśmy samochodu, z czego jesteśmy bardzo dumni.”

Obawiam się, że to nie koniec historii z ECU w tle. Jestem bardzo daleki od wyciągania pochopnych wniosków, ale powtarzające się problemy z systemem KERS oraz zeszłoroczne przygody z alternatorem w bolidach Red Bulla sugerują, że ustawienia, o których mówi Whitmarsh mogą być rzeczywiście specyficzne. Co jeśli nowe ECU całkiem przypadkiem lub co gorsza z zamierzenia konstruktów będzie jeszcze bardziej wyczulone na tego typu działania?