84 okrążenia przed przerwą na lunch

Kierownica prywatnego symulatora Alonso (fot. @alo_oficial)

W miniony weekend Fernando Alonso kolejny raz osiągnął wynik znacznie wykraczający poza możliwości samochodu. Rzut oka na czasy uzyskiwane podczas kwalifikacji wystarczy, aby zobaczyć, że Hiszpan wykorzystał bolid do granic możliwości. Alonso regularnie kręcił czasy w granicach 1:41.500. Szybciej w warunkach kwalifikacyjnych po prostu nie dało się pojechać, a wynik wystarczył jedynie na zajęcie szóstego miejsca. Sekunda straty do McLarena i pół do kierowców Red Bulla, dają obraz obecnej formy samochodu Ferrari, którym Alonso ma walczyć o mistrzostwo, w dwóch decydujących wyścigach.

Hiszpan za pewne ma świadomość, że inżynierowie nie są w stanie pomóc mu w tej walce. Mimo wielu prób i ogromnej ilości poprawek sprawdzonych w ostatnim czasie, nie widać znaczącej poprawy. Z nowych elementów, przywiezionych na Yas Marina Circuit jedynie przednie skrzydło działało zgodnie z oczekiwaniami. Tylny element, który miał poprawić tempo w kwalifikacjach wymaga dalszych prac.

Jedyne, co w obecnej sytuacji może zrobić Alonso, to wspiąć się na wyżyny swoich możliwości i pojechać dwóch perfekcyjne wyścigi. Reszta niestety jest już poza nim. Fakt, że kolejny wyścig odbędzie się na całkowicie nowym obiekcie powoduje, że umiejętności kierowcy oraz przygotowanie mogą wziąć górę nad osiągami bolidów. Właśnie z tego powodu Hiszpan zrezygnował z dnia odpoczynku i zaraz po powrocie do domu wskoczył do prywatnego symulatora, aby jak najlepiej poznać każdy centymetr toru w Austin. “84 okrążenia przed przerwą na lunch” – wpis takiej treści pojawił się we wtorkowe popołudnie na oficjalnym koncie twitterowym kierowcy. Alonso ma w planie wykonać około 300 okrążeń toru zanim spakuje walizkę i wyruszy na nieznaną ziemię. Zwykle wystarcza mu jedynie 60-80 kółek.

Sprzęt, który włoski zespół dostarczył do Oviedo jest stale modyfikowany, aby jak najlepiej oddawał charakterystykę obecnego bolidu. Według La Gazzetty na prywatny symulator dla Alonso włoski zespół miał wydać okrągły milion euro, a wszystko po to, aby lider Ferrari nie musiał tracić czasu na podróże do Maranello. Nie oznacza to jednak, że przypominający statek kosmiczny symulator, znajdujący się w siedzibie zespołu stoi niewykorzystany. Za kierownicą wirtualnego F2012 pracują na zmianę Davide Rigon i Jules Bianchi, kierowcy będący wychowankami włoskiego zespołu.

Wszystkie poprawki szykowane z myślą o wyścigach w Stanach Zjednoczonych i Brazylii są już gotowe. Włoscy inżynierowie mają jeszcze nieco czasu, aby dokonać małych korekt zanim sprzęt zostanie zapakowany i wysłany w daleką podróż. Z informacji La Gazzetty wynika, że nie powinniśmy spodziewać się dużych zmian, a raczej optymalizacji obecnego pakiety. Pewne jest, że kierowy Ferrari otrzymają kolejną wersję tylnego skrzydła, nad którym włoscy inżynierowie pracują już od dłuższego czasu. Możliwe są również drobne zmiany w konfiguracji przedniego skrzydła oraz lotek znajdujących się pod nosem bolidu. Główny cel – poprawa tempa kwalifikacyjnego. Włoska prasa wspomina, że jeden z elementów ma być w tunelu aerodynamicznym tak długo jak to tylko będzie możliwe i zostanie dostarczony na tor w Austin w ostatniej chwili, podobnie jak poprawki przed GP Abu Dhabi.

Alonso, podobnie jak większość kierowców podczas weekendu w Abu Dhabi sięgnął po ósmą jednostkę napędową. W dwóch ostatnich wyścigach będzie miał do dyspozycji silniki, które mają za sobą jeden weekend wyścigowy.