Vettela droga na podium

Sobota nie była zbyt udana (fot. Red Bull Racing)

Sobotnie problemy z paliwem i decyzja sędziów postawiły Sebastiana Vettela w bardzo trudnym położeniu. Przed wyścigiem nawet przedstawiciele zespołu z Milton Keynes nie liczyli na wiele. Start z alei serwisowej oznaczał konieczność walki z kierowcami z końca stawki, co w punktu widzenia różnicy w klasie samochodów nie wydawały się zbyt trudne, ale jednak czasochłonne. Co pomogło Vettelowi w osiągnięciu tak dobrego wyniku, a co przeszkodziło stanąć na jeszcze wyższym stopniu podium?

Zanim jednak przejdę do analizy wyścigu myślę, że warto wyjaśnić przyczynę sobotniej dyskwalifikacji. Okazało się, że w samochodzie Sebastiana Vettela nie było żadnej usterki, przynajmniej taką wersję przedstawił w niedzielny poranek Christian Horner. Ze słów szefa zespołu Red Bull wynika, że błąd w obliczeniach popełnił inżynier Renault, określając ilość paliwa, potrzebną do wykonania ostatniego, pomiarowego wyjazdu. Dlaczego żaden z inżynierów zespołu, pracujących bezpośrednio przy samochodzie nie zweryfikował tych obliczeń? Winna wszystkiemu ma być procedura, która zakłada, że wszystkie obliczenia dotyczące zużycia paliwa wykonują przedstawiciele dostawcy silnika, a wyniki są bezpośrednio przekazywane mechanikom, odpowiedzialnym za uzupełnianie paliwa.

Wygląda na to, że francuski dostawca jednostek napędowych dwukrotnie, podczas zakończonego weekendu wyścigowego, zawiodł zaufanie Red Bulla. Polecenia zatrzymania bolidu na torze, podczas sobotnich kwalifikacji, miało również wyjść od inżynierów Renault. Dziś już wiadomo, że Vettel mógłby uniknąć kary, nawet w sytuacji gdyby jego bolid został do badania składu mieszanki. W rzeczywistości bardzo rzadko się zdarza, że sędziowie pobierają do badania “regulaminowy” litr.

Przygotowania do startu z alei serwisowej (fot. Red Bull Racing)

Niedzielne popołudnie było dla Vettela zdecydowanie bardziej szczęśliwe, choć trzeba przyznać, że zespół dołożył swoje pięć groszy, wyciągając bolid z parku zamkniętego. Porównanie prędkości maksymalnych obu samochodów pokazuje, że Niemiec otrzymał całkiem inne przełożenia, które miały mu pozwolić i pozwoliły na bezpośrednią walkę z rywalami. Vettel na prostych rozwijał największą prędkość z czołówki, a przewaga nad Webberem, na najdłuższym odcinku wynosiła aż 9 km/h. Mimo wywrócenia standardowej “polityki”, która nastawiona była głównie na dobrą prędkość w zakrętach, nazwisko niemieckiego kierowcy przejdzie do historii, jako autora najszybszego okrążenia. Adrian Newey na pewno po wyścigu mocno skrobał się w głowę widząc ten wynik.

Start często decyduje o przebiegu całego wyścigu i tak było również tym razem. Kiedy realizatorzy byli skupieni na wydarzeniach w czubie stawki Vettel wykonał bardzo imponujący postęp. W ciągu czterech okrążeń zyskał aż dziewięć pozycji, częściowo dzięki zamieszaniu wywołanemu przez kontakt kierowców zespołu Force India.

Pięć okrążeń później, w momencie wyjazdu samochodu bezpieczeństwa, Vettel był już na dwunastym miejscu oraz miał 25 sekund straty do lidera. Wiele osób uważa, że głównym powodem tak dobrego występu Niemca było pojawienie się na torze samochodu bezpieczeństwa. Rzeczywiście tak było, choć zdecydowanie bardziej pomogła druga wizyta Berta Maylandera. Pierwszy raz SC wyjechał zbyt wcześnie, aby którykolwiek z kierowców mógł na tym skorzystać, również Vettel. Nawet spore uszkodzenie przedniego skrzydła nie skłoniło zespołu Red Bulla do ściągnięcia swojego kierowcy na wymianę. Dopiero kontakt ze kartonowym elementem, wyznaczającym początek strefy DRS zmusił zespół do wykonania zmiany. Co prawda neutralizacja pozwoliła zmniejszyć stratę do lidera do dziewięciu sekund, jednak po wizycie u mechaników różnica ponownie wzrosła do dwudziestu pięciu sekund.

Vettel w starciu z Buttonem (fot. Red Bull Racing)

Kolejne okrążenia, to prawdziwy koncert w wykonaniu Sebastiana Vettela. Niemiec, jako jedyny kierowca na torze, był w stanie jechać tempem lidera wyścigu, a momentami nawet nieco szybciej. Na uwagę zasługuje również regularność Vettela, który dzięki zjazdom poprzedzających go kierowców kręcił czasy w okolicy 1:47.500. To pozwoliło na objęcie drugiej pozycji i postraszenie gnającego jak najszybciej do mety Kimiego Raikkonena.

Niestety wczesna zmiana opon z twardych na miękkie oznaczała, że Vettel musiał wykonać kolejny zjazd. Przejechanie 42 okrążeń na miękkiej mieszance było raczej mało prawdopodobne, szczególnie, że na okrążeniu poprzedzającym drugi pit stop (37) jego czas mocno się pogorszył. Drugi wyjazd samochodu bezpieczeństwa nie mógł zdarzyć się w lepszym momencie. Neutralizacja pozwoliła Vettelowi zniwelować stratę do lidera z 25 do 3 sekund. Mając nowy komplet miękkich opon Niemiec mógł ponownie zacząć kręcić czasy zbliżone do lidera wyścigu i bez problemu uporać się z Jensonem Buttonem. Na podjęcie walki z czołową dwójką zabrakło czasu, mimo, że Vettel na ostatnich kółkach odrabiał po pół sekundy do Alonso i sekundę do prowadzącego Raikkonena. Nie mam wątpliwości, że agresywna strategia na dwa pit stopy pozwoliłaby Vettelowi wskoczyć w okolice pierwszej piątki, nawet gdyby samochód bezpieczeństwa nie pojawił się na torze.

Ogromna radość zespołu na mecie (fot. Red Bull Racing)

Vettel pojechał w niedzielę zdecydowanie powyżej oczekiwań, ale analizując jego występ można się doszukać szansy na jeszcze lepszy wynik. Zaryzykuję stwierdzenie, że niemiecki kierowca mógł zgarnąć pełną pulę. Uszkodzenie przedniego skrzydła zmusiło zespół do zmiany strategii. Przewaga wynikająca z wykorzystania twardszej z dostępnych mieszanek uciekła i pojawiła się konieczność wykonania dodatkowego postoju. Senna, który podobnie jak Vettel ruszył do wyścigu na twardszej oponie zmieniał dopiero na 32 okrążeniu. Przewaga płynąca z posiadania szybszej mieszanki oraz druga wizyta samochodu bezpieczeństwa postawiłby Vettela w bardzo komfortowej sytuacji. Kolejni rywali nie mieliby żadnych szans na obronę dysponując niższą prędkością maksymalną oraz starszymi i wolniejszymi o około 0,6 sekundy oponami.

Wielokrotnie w trakcie trwającego sezonu mówiło się, że Fernando Alonso jest mistrzem wykorzystywania wszystkich szans, jakie się przed nim otwierają. Tym razem to Vettel dokonał niemożliwego i startując z alei serwisowej ukończył wyścig tuż za plecami Hiszpania, tracąc jedynie trzy punkty przewagi. Myślę, że niedzielny wynik nie był jedynie kwestią szczęścia, ale również sumą wiary we własne siły i umiejętności.