To jeszcze nie koniec?

Weekend wyścigowy w Korei bardzo mocno zmienił obraz obecnego sezonu. Lista kandydatów do tytułu skurczyła się do dwóch nazwisk. W ostatecznej rozgrywce liczyć się będą jedynie Vettel oraz Alonso, cała reszta będzie tylko tłem. Niestety nawet taki scenariusz stoi pod dużym znakiem zapytania, bo Red Bull osiągnął poziom pewności siebie, który już dwukrotnie był zwiastunem całkowitej dominacji. Głos jest teraz po stronie Ferrari i niestety nie w rękach kierowcy, ale inżynierów pracujących w Maranello.

Trzecie zwycięstwo z rzędu w sezonie, w którym siedem pierwszych wyścigów miało siedmiu różnych triumfatorów pokazuje jak duży postęp Red Bull wykonał w trakcie sezonu. Newey od samego początku szukał tempa, czego dowodem są próby z różnymi konfiguracjami tylnej sekcji. Oczekiwane efekty przyszły w najbardziej odpowiednim momencie. Trzy wyścigi wystarczyły, aby odnieść znaczące, w perspektywie całego sezonu, zwycięstwo zarówno w kwestii sportowej, jak i mentalnej. Nie mam żadnych wątpliwości, że Sebastian Vettel jest kierowcą wybitnym, ale to Newey’a pozwolił zrobić milowy krok w drodze do kolejnego mistrzostwa. W niedzielę jedyną zagadką był start, ale jak mogliśmy zobaczyć zespół dobrze przygotował się do tego elementu. Potem pozostały już tylko formalności, w których Vettel jest niekwestionowanym mistrzem. Mając bezpieczną przewagę i Webbera za plecami wystarczyło jedynie zatroszczyć się o opony.

Niedzielny wyścig pokazał, jak daleko Ferrari jest za plecami Red Bulla. Fernando Alonso ani na chwilę nie był w stanie zbliżyć się do kierowców Red Bulla, a należy pamiętać, że zarówno Vettel jak i Webber jechali tempem pozwalającym im troszczyć się o opony. Alonso szukał swojej szansy w końcówce wyścigu, oszczędzając opony na początku ostatniego przejazdu, ale ten zabieg nie przyniósł żadnego rezultatu. Dodatkowo można było odnieść wrażenie, że w tej fazie wyścigu Massa był zdecydowanie szybszy od Alonso. Ferrari mimo wielu kłopotów jest drugą siłą, ale to zdecydowanie za mało, aby ktokolwiek w Maranello mógł czuć się usatysfakcjonowany. Przewaga Vettela z punktu wiedzenia punktacji jest żadna, ale obraz na torze pokazuje coś zupełnie odmiennego. Ferrari musi dać Alonso wszystko, co dawało w tunelu (choćby wadliwym) jakiekolwiek nadzieje na poprawę możliwości bolidu. Hiszpanowi wystarczy połowa z tego, co Newey dał do dyspozycji kierowcom Red Bulla, resztę pokryje talentem. Pytanie brzmi tylko czy wspomniana “połówka” znajdzie się w zakamarkach fabryki włoskiego producenta…

Martin Whitmarsh po niedzielnym wyścigu powiedział, że nie pamięta drugiego tak słabego występu McLarena w ostatnich latach. Button, który pożegnał się ze ściganiem już w trzecim zakręcie nie krył rozczarowania, głównie postawą Kobayashiego, który wyjątkowo w ten weekendy przejął pałeczkę od Grosejan’a. Szczęścia nie miał również Lewis Hamilton, który przez większą część wyścigu walczył z awarią przedniego zawieszenia, a w końcówce przyplątało się jeszcze jakieś zielone świństwo. McLaren sprawia wrażenie mocno oszołomionego ostatnimi wydarzeniami. Z pozoru wszystko wygląda dobrze, ale nawet w wypowiedziach członków zespołu da się wyczuć coś przypominającego nagłą awarię zasilania. Szanse na sukces w obecnym sezonie uciekły na dobre, a wizja kolejnego zarówno dla McLarena jaki i Hamiltona wydaje się być dość przerażająca. Smutny obrazek, ale pozostaje mieć nadzieję, że świeża, meksykańska krew pobudzi do życia dość mocno anemiczną strukturę.

Solidny weekend zaliczył Lotus. Grosjean zdjął z siebie ogromną presję, ale jednocześnie nie unikał walki, czym zatarł, przynajmniej na chwilę, złe wrażenie po ostatnich niepowodzeniach. Raikkonen przejechał cały dystans wyścigu z nowym układem wydechowym bez żadnych problemów, co daje nadzieję na dobrą końcówkę oraz przyszły sezon. Fin narzekał jedynie, że dość znacząco odczuł spadek mocy silnika, w porównaniu z poprzednią konstrukcją. Potwierdziło się więc to, o czym James Allison mówił na piątkowej konferencji prasowej. Jeśli Lotus utrzyma systematyczność, a Grosjean “czysty nos”, to jest jeszcze szansa na awans w klasyfikacji konstruktorów, bo jeśli McLaren wygląda anemicznie, to Mercedes jest w stanie śmierci klinicznej.

Zespół Rosa Brawna z szyldem Mercedesa chyba jeszcze nigdy nie prezentował się tak słabo. Awans do ostatniej części kwalifikacji, to wszystko, na co mogą pozwolić sobie kierowcy niemieckiego zespołu przy obecnej formie samochodu. Schumacher, który jako jedyny miał możliwość przejechania całego dystansu wyścigu zameldował się na mecie o trzy pozycji niżej niż wystartował. Obecność koncernu z tak ogromnym zapleczem w F1 prezentującego tak słabą formę nie ma sensu niezależnie od punktu widzenia. Niestety biorąc pod uwagę rozmach, z jakim Mercedes szykuje się do kolejnego sezonu, w obecnym lepiej już chyba nie będzie. Choć patrząc na ilość osób, które mają doradzać i zarządzać zespołem można mieć pewne wątpliwości, czy wszystko pójdzie w odpowiednim kierunku.

Słowa uznania dla Hulkenberga, za dobry wynik i manewr sezonu. Dobry występ zaliczyli również kierowcy Toro Rosso. W “drugiej lidze” nadal Marussia na prowadzeniu i wygląda na to, że Caterham będzie miał problem, aby ponownie położyć ręce na pieniądzach, z podziału zysków.