Hamilton – zostaje czy odchodzi?

Czytając najnowsze sugestie na temat najbliższej przyszłości Lewisa Hamiltona można dostać solidnego bólu głowy. Brytyjczyk, jak wiemy, negocjuje nowy kontrakt z McLarenem i jak już pisałem wcześniej nie są to łatwe negocjacje dla żadnej ze stron. W międzyczasie pojawiła się również bardzo prawdopodobna wersja o przejściu do Mercedesa, który przymierza się do znaczących zmian w swoich strukturach.

James Allen na sowim blogu sugeruje, że Hamilton złożył podpis na kontrakcie z Mercedesem w czasie weekendu wyścigowego na Monzy. Mają o tym świadczyć nie tylko nienajlepsze nastroje wśród przedstawicieli McLarena, ale również obecność głównych udziałowców zespołu, którzy przyjechali do Włoch, aby osobiście nadzorować trudne negocjacje z kierowcą. Znany dziennikarz sugeruje, że problem nie leży jedynie w wysokości kontraktu. Hamilton ma być zmęczony strukturą, w której tkwi od wielu lat. Warto zauważyć, że kierowcy z Woking, mimo przerw pomiędzy wyścigami, nie mają zbyt wielkiej swobody. Wymagania sponsorów, co do wykorzystania wizerunku mistrzów świata są bardzo wysokie. Umowa z Mercedesem ma dać Hamiltonowi nie tylko większe pieniądze, ale również swobodę. Jako ambasador marki, Brytyjczyk nie musiałby stawiać się na każde życzenie rzeszy sponsorów.

Z kolei Martin Brundle, wieloletni komentator, pracujący obecnie dla telewizji Sky Sports przekonuje, że obie strony testują się wzajemnie, ale finał całego zamieszania może być tylko jeden. Powodem, dla którego Hamilton pozostanie w zespole ma być nie tylko wieloletnia współpraca z ekipą z Woking, ale również obecna sytuacja w tabeli. Hamilton, po zwycięstwie na Monzy jest pierwszym w kolejce kierowcą, aby zagrozić Fernando Alonso w walce o tytuł.

On może wygrać te mistrzostwa, co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Dla mnie Lewis byłby szalony, gdyby teraz odszedł z zespołu i uważam, że powinni jak najszybciej zakończyć te negocjacje i skupić się na walce o tytuł.

Jak widać nawet wieloletni obserwatorzy F1 mają duży problem z Lewisem Hamiltonem. Ryzyko odejścia z McLarena istnieje, jednak gdyby zaufać słowom kierowcy, wypowiedzianym po wyścigu na Monzy, to rozwiązanie nasuwa się samo…

Szkoda, że nie udało nam się dojechać na dwóch pierwszych pozycjach na Monzy, ale zawsze możemy zrobić to w przyszłym roku.