Z czym do Melbourne?

Wczoraj pojawiła się informacja, że ze względu na bardzo małą liczbę kilometrów, jaką przejechał bolid Red Bulla z nowym pakietem aerodynamicznym, zespół do Australii zabierze pierwotny projekt. Oprócz skuteczności nowych rozwiązań pozostaje jeszcze kwestia bezpieczeństwa. Red Bull skupił się jedynie na krótkich przejazdach, natomiast nie wiadomo jak zaszycie bolidu zareaguje na nowa konfigurację wydechu na przestrzeni całego dystansu wyścigu. Czy zespół podejmie ryzyko?

W dzisiejszym wydaniu La Gazzetty możemy znaleźć informację, że zespół Ferrari zdecydował się przeprojektować boczną sekcję bolidu. Zmiany muszą być poważnie ponieważ F2012 czekają ponowne testy zderzeniowe. Nie da się ukryć, że Ferrari jest w bardzo niewygodnym położeniu i jedynie radykalne posunięcia mogą im pomóc. Bolid jest szybki na jednym okrążeniu, co potwierdza, że inżynierowie rozwiązali problem niedogrzanych opon. Jednak przy próbie pokonania większej ilości kółek samochód przestaje słuchać kierowcy. Atmosfera w zespole jest bardzo gęsta. Szczególnie niezadowolony jest Fernando Alonso, który w złości miał powiedzieć, że lepiej prowadzi się jego osobówka. Jeszcze tego samego dnia zespół odwołał konferencję prasową oraz ograniczył swoim kierowcom kontakt z mediami.

Wiadomo natomiast z czym pojawi się w Australii zespół Marussia. Zaprezentowany dwa dni temu bolid pomyślnie przeszedł testy zderzeniowe, co daje gwarancję, że MR01 zadebiutuje podczas pierwszego wyścigu sezonu.