To jeszcze nie koniec…

Dzisiejszy dzień, tak na prawdę zaczął się wczoraj wieczorem, kiedy w padoku pojawiła się informacja, o transporcie, którego spodziewa się ekipa Red Bulla. Rano plotka stałą się faktem, bo na torze pojawił się całkiem nowy RB8. Zespół przyznał, że zmiany w konstrukcji były tak poważne, że nie można było ich wprowadzić do podwozia oznaczonego symbolem 01.

Adrian Newey, który pierwotnie podszedł do koncepcji układu wydechowego ściśle według regulaminu, tym razem zdecydował się go nieco nagiąć. Granica już mocno naciągnięta przez zespół Saubera oraz McLarena została przesunięta jeszcze dalej. Końcówki wydechu powędrowały na boczne wloty powietrza, a na poszyciu pojawiły się wiele mówiące wgłębienia. Im bliżej tylnego skrzydła, tym ciekawiej. W miejscu gdzie koniec bocznych wlotów powietrza spotyka się z podłogąsekcje boczne spotykają się z podłogą pojawił się kanał, którego zadaniem jest skierowanie strugi gorącego powietrza w dyfuzor. Zwieńczeniem całego układu jest otwór w dyfuzorze, którego głównym zadaniem jest połączenie zewnętrznego rozrusznika z wałem napędowym skrzyni biegów. Nowe przednie skrzydło przy wspomnianych wyżej zmianach, to jedynie kosmetyka.

Kiedy większość oczu była skierowana na RB8, w konstrukcji MP4-27 można było zauważyć istotne zmiany. W przeciwieństwie do ekipy z Milton Keynes McLaren skupił się na przedniej sekcji bolidu. Spod przedniego skrzydła zniknął charakterystyczny pług śnieżny, który został zastąpiony bardziej konwencjonalnym rozwiązaniem. Na nosie bolidu pojawił się otwór, który jedynie potwierdza przypuszczenia, że McLaren pracował nad rozwiązaniem podobnym do Mercedesa.

Jeśli ktoś sądził, że prezentacja nowej konstrukcji na dwa dni przed zakończeniem testów była szachową zagrywką, to co powiecie na fakt, że jutro Mercedes ma zamiar zaprezentować swój “nowy” bolid?