Czeka nas kolejna burza na starcie sezonu?

Podczas testów w Jerez delegat techniczny FIA Charlie Whiting przyglądał się nowym bolidom ze szczególnym naciskiem na układ wydechowy. Większość zespołów nie chcąc narazić się na ewentualne konsekwencje, zdecydowała się na bardzo proste rozwiązanie, które zakłada wyrzucenie spalin poza strefę aerodynamiczną bolidu. Gazy wylotowe nie zasilają aerodynamiki, co nie pozostawia żadnych wątpliwości, że bolid zostanie do ścigania na starcie sezonu.

Ekipy Ferrari, McLarena oraz Saubera pozwoliły sobie na nieco inną interpretację obowiązujących zasad. Wszystkie wymienione wyżej konstrukcje mają wyloty rur umieszczone w miejscu wskazanym przez regulamin, natomiast dodatkowo na poszyciach bolidów pojawiły się kanały (wgłębienia), którymi spaliny kierowane są w odpowiednie miejsca.

Na poszyciu bolidu Ferrari można zauważyć ślady działania gorących spalin (fot. Ferrari spa)

Bez odpowiednich testów, które każdy z zespołów zdążył już zapewne przeprowadzić, trudno jednoznacznie wskazać, czy takie rozwiązania nie wpływają na aerodynamikę. Mimo, że temat jest dość trudny, to Charlie Whiting po krótkich oględzinach stwierdził, że pomysły zespołów są zgodne z tym, co zostało zapisane w regulaminie technicznym. Nie trudno przewidzieć, co w tej sytuacji zrobią pozostałe zespoły.

Kolejnym niepokojącym sygnałem jest informacja o braku dyrektywy technicznej FIA, dotyczącej układu wydechowego, precyzującej zapisy regulaminu. Zwykle taki dokument zamyka lub bardzo mocno ogranicza możliwość interpretacji przepisów. Brak jasnych zasad może zaowocować kolejną wojną na argumenty. Zespoły będą ciągnąć w swoją stronę, FIA będzie miała swoje racje… Skąd my to znamy. Myślę, że sezon, w którym na torze pojawi się sześciu mistrzów świata nie zasługuje na kolejną odsłonę cyrku, który ostatnia bardzo często był nam serwowany.