Cichy bohater

Oczy wszystkich były wczoraj skierowane na Vettela oraz Buttona. To zrozumiałe, ale warto również zwrócić uwagę, że wyścig miał trzeciego, cichego bohatera. Był nim zespół Team Lotus. Pierwszy raz od momentu pojawienia się ekipy na torze, udało im się uniknąć zdublowania przez kierowców z czołówki. Dla porównania dodam, że kierowcy Virgin Racing byli 2 kółka do tyłu, a Vitantonio Liuzzi z HRT aż trzykrotnie musiał ustępować miejsca szybszym zawodnikom.

Tony Fernandes musi być niesamowicie dumy z tego osiągnięcia, bo utrzymanie tempa zespołów środka stawki było zadaniem na obecny sezon. Kierowcy wspominali również coś o nawiązaniu walki z zespołami środka, ale te plany muszą chyba poczekać na przyszły sezon. W obecnym udawało im się to sporadycznie i częściej było wynikiem potknięć rywali, niż dobrego tempa.

Team Lotus wyraźnie uciekł swoim “rówieśnikom” i jestem przekonany, że od tej pory będziemy oglądali zielone bolidy w nieco innym towarzystwie. Zaskoczeniem dla wielu osób był niezwykle mocny start Kovalainena, dzięki któremu zameldował się w pierwszym zakręcie przed czterema kierowcami, którzy pojechali nieco lepsze kwalifikacje. To bardzo dobry sygnał dla zespołu szczególnie, że samochód nie jest wyposażony w system KERS, który przy starcie ma ogromne znaczenie. Bardziej wnikliwi obserwatorzy mogli również zauważyć, że Fin przez długi czas był w stanie utrzymać Rosberga za plecami. Jego tempo w drugiej części wyścigu było bardzo zbliżone do tego, co zaprezentował Ruben Barrichello. W dzisiejszych czasach utrzymanie tempa Williamsa nie jest szczególnym osiągnięciem , ale w przypadku zespołu Fernandesa można to rozpatrywać w kategorii dużego sukcesu.