Lotus? Renault?

Dużo uwagi poświęcam ostatnio zespołowi Roberta Kubicy, ale są ku temu poważne powodu. Pojawia się coraz więcej niepokojących informacji dotyczących teamu. Jakiś czas temu zakwitła plotka, o możliwości zaprzestania współpracy z obecnym dostawcą silników czyli firmą Renault. Brzmi to dość niedorzecznie, ale muszą być pewne kłopoty z przedłużeniem obecnej umowy, bo Eric Boullier zaczyna coraz więcej mówić o firmie Cosworth jako “planie B”. Gdyby kontrakt był zaklepany, to temat innego dostawcy w ogóle by nie istniał.

Wystarczy dodać do siebie słabą konstrukcję, średnich kierowców i najsłabszy silnik w stawce i otrzymamy niezbyt ciekawą wizję najbliższej przyszłości zespołu Gerarda Lopeza. Szykują się również pewne zmiany w nazewnictwie, bo oba zespoły wykorzystujące w tym sezonie nazwę Lotus, mogą przestać jej używać. Jeśli Lotus Renault rzeczywiście chce porzucić nazwę, o którą tak mocno walczył i nie dogada się z obecnym dostawcą silników to może mieć duże problemy z własną tożsamością.

Na koniec wiadomość, która najmocniej mnie dziś zaskoczyła. W przyszłym sezonie w ekipie Lopeza możemy nie zobaczyć ani Kubicy ani Pietrowa, przynajmniej według relacji Auto Moto und Sport. Zmiennikiem Kubicy miałby zostać przeżywający ostatnio drugą młodość Romain Grosejan, a rosyjskie pieniądze miały by być wyparte przez te pochodzące z Brazylii. Pietrow co prawda zarzeka się, że ma bezpieczny kontrakt na przyszły rok startów, ale jak wiadomo w F1 nie ma takiego kontraktu, którego nie można rozwiązać. Z finansowego punktu widzenia Brazylia ma większy potencjał niż dość mocno wybadana już przez Lopeza Rosja.