Elektryczni zabójcy

Nowe przepisy, które mają być wprowadzone w 2014 przez prawie miesiąc były tematem wielu dyskusji. Jednym z największych zaskoczeń była konieczność używania jedynie elektrycznego napędu, kiedy samochód będzie poruszał się po alei serwisowej. Teraz kiedy pierwszy kurz opadł, za studiowane przepisów wziął się człowiek, który może w tym spisie nieźle namieszać, czyli Bernie Ecclestone.

Jean te przepisy są do poprawki... (fot. World © Sutton)

Szef jedynki stanowczo zaprotestował przeciwko takiemu rozwiązaniu. W wywiadzie udzielonym “Daily Express” Ecclestone powiedział, że:

“F1 absolutnie nie jest właściwym miejscem dla elektrycznych silników. To jak baletnica w trampkach. Niby bardziej komfortowo, ale nie zadziała. Nie ma takiej możliwości, żeby samochody z silnikami elektrycznymi jeździły po pit palne. Ktoś może zginąć, bo nie będzie słyszał nadjeżdżającego samochodu.”

Pogląd wyrażony przez Ecclestona całkowicie pokrywa się z tym, o czym pisałem zaraz po publikacji listy przepisów. Pit lane to ostatnie miejsce, które kojarzy mi się z wykorzystaniem elektrycznego silnika. Oprócz względów bezpieczeństwa dochodzą jeszcze względy estetyczne. Kibice, którzy płacą ogromne pieniądze za najlepsze trybuny straciliby jeden z ważnych elementów widowiska. Oglądanie bezszelestnych melexów to osotania rzecz, której potrzebuje F1.

Jak widać lista przepisów FIA może jeszcze ulec wielu zmianom i za pewne ulegnie. Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że wiele tych zmian przygotował były szef FIA, Max Mosley, którego Bernie osobiście nie znosi. Oprócz względów zdroworozsądkowych mogą się pojawić również powody natury osobistej, a wtedy możemy mieć do czynienia z prawdziwym bałaganem.