Dogonili byka?

Zgadnijcie kto wrócił? Widzę, że świetnie daliście sobie radę beze mnie, więc pierwszy wniosek jest taki, że powinienem częściej wyjeżdżać. Dzięki dla wszystkich, którzy zaangażowali się w akcję, a szczególnie dla Pit’a. Myślę, że trzy zdania wstępu to i tak za dużo, więc pora przejść do wydarzeń, które mimo, że oglądane z odtworzenia, wywołały u mnie spore emocje.

Kolejny wyścig, warty ponownego obejrzenia i zapamiętania. Tegoroczne GP Niemiec może okazać się punktem zwrotnym w całym sezonie. Ferrari oraz McLaren poczuły krew i teraz będą cisnąć jeszcze mocniej. Red Bull nie ma już tak dużej przewagi, Vettel nie ma już tak dużej pewności, a Webber łatwo nie pozwoli odstawić się na bocznicę. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy podczas oglądania wyścigu, to zmiana kąta podłogi samochodów MP4-26 oraz F150 Italia w stosunku do powierzchni toru. Nisko zawieszony przód oraz wysoko zadarty tył. Podobny obrazek widziałem już wielokrotnie w czasie poprzednich wyścigów, ale jedynie w bolidach Red Bulla.

Wysoko zawieszony tył nie jest już znakiem rozpoznawczym Red Bulla (fot. World © Marin/Sutton)

Takie rozwiązanie musi dawać wymierne korzyści i na pewno jest związane z nadmuchem spalin w dyfuzor. Widać, że inżynierowie w Woking i Maranello dobrze odrobili pracę domową. To był chyba ostatni moment na duże zmiany w samochodzie i jak widać oba zespoły świetnie go wykorzystały. Ostatnie dwa wyścigu pokazują, że Red Bull stoi w miejscu podczas gdy najgroźniejsi rywale mocną prą do przodu.

Stawką w całej rozgrywce może być nie tylko tegoroczny tytuł, ale również forma samochodu w kolejnym sezonie. Ludzie pracujący w Red Bullu doskonale znają się na matematyce i mają świadomość, że utrata tytułu możliwa jest jedynie w przypadku “katastrofy”. Dodatkowo sprzyja im fakt, że rywale odbierają im punkty na zmianę. Można więc lekko zmienić priorytety i zacząć realizować kolejne szkice z notesu Neweya. To tylko jeden ze scenariuszy. Dwa słabsze wyścigi mogą również oznaczać wypadek przy pracy. Zespół szybko znajdzie przyczyny, wprowadzi poprawki i Vettel powróci tam, gdzie mu idzie najlepiej, czyli na czoło stawki.

Trzy różne zespoły i trzech skrajnie różnych kierowców zgotowało nam świetne widowisko. Szkoda, że w drugiej części wyścigu różnice czasowe wzrosły ponad jedną sekundę, bo bylibyśmy świadkami kolejnych niesamowitych pojedynków jak ten z udziałem Hamiltona i Webbera. Porywczy zwykle Lewis pojechał jak profesor, świetnie wykonując strategię przygotowaną przez zespół. Warto podkreślić, że przez cały wyścig kierowcy zmagali się z bardzo słabą przyczepnością spowodowaną niską temperaturą toru, a zespoły czekały do samego końca z użyciem twardszej mieszanki.

Kolejny solidny wyścig pojechał Massa i pokazał, że dysponując dobrze przygotowanym samochodem jest w stanie utrzymać za sobą nawet mistrza świata. Szkoda tylko, że mechanicy mieli nieco słabszy dzień i polegli w bezpośrednim starciu z zespołem Red Bulla. To własnie przyciąga nas przed telewizory. Dopóki samochody nie przejadą linii mety wszystko się może zdarzyć.

Heidfeld zakończył domowy wyścig w żwirowej pułapce (fot. World © Kalisz/Sutton)

Dumny jak paw był po wyścigu właściciel zespołu Force India Vijay Mallya. Trudno mu się dziwić, bo Sutil mocno zapunktował i co ważniejsze nie był to wynik przypadkowy. Dobra forma samochodu, poparta strategią oraz pewną jazdą przez cały dystans wyścigu dały świetny rezultat. Do pełni szczęścia zabrakło Di Resty w dziesiątce, ale mimo wszystko zespół z Indii może pozytywnie patrzeć w przyszłość. Warto odnotować, że Sutil był najwyżej sklasyfikowanym, niemieckim kierowcą po Sebastianie Vettelu.

Nowy kask niestety nie pomógł Heidfeldowi podczas domowego wyścigu. Kolizja na pierwszych metrach oraz spotkanie z Buemim skazały go na oglądanie wyścigu w motorhome przy filiżance kawy. Nieco lepiej zaprezentował się Petrov, któremu komentatorzy BBC nie szczędzili wielu ciepłych słów, szczególnie za umiejętności defensywne. Coulthard podkreślał, że Rosjanin świetnie potrafi zając pozycję na torze i rywale muszą osiągnąć znaczną przewagę prędkości, aby go przeskoczyć. Niestety równy Mercedes zaczyna powoli odjeżdżać i przypuszczam, że taki obraz będziemy mieli okazję obserwować przez dalszą część sezonu.

Mocna ósemka dla zimnego Nurburgring i powoli cała uwaga przenosi się już na Węgry…