Kiedy kończy się euforia

Każdy, kto regularnie tu zagląda wie, że mam wiele sympatii dla zespołu Team Lotus. Ludzie, którzy stoją za tym projektem zbudowali od podstaw samochód oraz zaplecze, dzięki któremu mocno zbliżyli się do zespołów środka stawki oraz wyraźnie odskoczyli od dwóch innych zespołów, które pojawiły się na torach F1 w tym samym czasie. Często wracam do filmu promocyjnego przygotowane przez zespół na zakończenie ubiegłego sezonu. Widać w nim ogromną zapał, pasję i chęć zbudowania czegoś wielkiego.

Kiedy kończy się euforia zaczyna się ciężka praca (fot. World © Marin/Sutton)

Oczekiwania przed rozpoczęciem obecnego sezonu były ogromne, zarówno te sportowe jak również i te bardziej przyziemne, finansowe. Patrząc w statystykę nadal nic się nie zmieniło. Team Lotus jest trzecią od końca “siłą” w F1. Oprócz współpracy z General Electric nie widać na horyzoncie poważnego sponsora, który wziąłby na siebie część zobowiązań finansowych i zasilił kasę zespołu. Z bieżących wydatków konieczne jest uzupełnienie samochodu o system KERS, co może wymagać sporych nakładów. W przeciwnym przypadku możemy mieć do czynienia z sytuacją podobną do tego, co obserwowaliśmy w Red Bullu, który za wszelką cenę chciał zaoszczędzić na tym elemencie. Z inwestycji długoterminowych konieczna wydaje się budowa tunelu aerodynamicznego, która już została sporo przesunięta w czasie.

Niech Was nie zmylą te wszystkie naklejki umieszczone na samochodach Team Lotus. Większość z nich to reklamy produktów należących do właściciela zespołu (Air Asia) lub jego współpracowników (NAZA). Tony Fernandes ciągle inwestuje własne środki w nadziei, że za dzień dwa jakiś poważny inwestor pojawi się na horyzoncie. Jednak im dalej od radości budowania, która towarzyszyła zespołowi od pierwszych minut, tym mniejsza szansa na poważne oferty. Jedyną szansą na chwilę obecną jest poprawa wyników sportowych, a na to niestety się nie zanosi. Odrobienie dwóch sekund straty do zespołów środka stawki wydaje się wręcz nierealne.

Połowa wyścigów już za nami więc zespoły powoli zaczynają przerzucać większość sił na przyszłoroczne projekty. Myślę, że podobnie sprawa wygląda w Team Lotus, ale z drugiej strony można by zaryzykować i postawić na mocną końcówkę. Kiedy inne zespoły nie będą już usprawniać swoich samochodów, dwie, trzy trafione poprawki mogą mocno wpłynąć na formę samochodu i wizerunek samego zespołu. Jednak takie rozwiązanie wręcz gwarantuje słabszy start w sezonie 2012.

Sytuacja zespołu jest dość trudna. Zniecierpliwienie zaczyna się pojawiać nie tylko na twarzach kierowców. Ludzie skupieni przy projekcie dają z siebie na prawdę dużo, a wyniki jakie otrzymują w zamian nie są zadowalające. Kiedy skończy się euforia przyjdzie czas na ciężką pracę, a żeby udźwignąć jej trudy potrzebne będą chociażby małe sukcesy. Chociażby jeden, mały punkcik.