Infinity

F1 czy to się nam podoba czy nie to wielka, jeżdżąca platforma reklamowa. Dobrze o tym wie Renault, które dzięki współpracy z Red Bullem zapewniło spokojną przyszłość swojej fabryce w Viry. Przypuszczam, że obsługa trzech zespołów w zakresie jednostek napędowych to dopiero początek ekspansji i po dobrym sezonie w wykonaniu ekip spod znaku Lotusa pojawią się kolejni zainteresowani.

Sukces na tym polu został osiągnięty i wiele więcej zrobić się nie da dlatego Renault podjęło, słuszną według mnie decyzję, o wciągnięciu marki Infinity do świata F1. Dla mniej zorientowanych Infinity to ekskluzywna marka Nissana a ten jak wiadomo jest w 44% własnością koncernu Renault. Dwuletnia umowa pozwoli podobno zaoszczędzić ekipie Red Bulla 14 milionów euro. Krążą plotki, że Infinity nie wydało ze swojego budżetu ani grosza za to Renault zapewniło zespołowi z Milton Keyes darmową dostawę jednostek napędowych na dwa kolejne sezony. Dlaczego tylko dwa? Bo Red Bull chce mieć dowolność jeśli chodzi o wybór dostawcy silników przed sezonem 2013. Nie potwierdziły się natomiast informacje, że silniki Renault zmienią nazwę na Infinity. Koncern Infinity w odpowiedzi na te spekulacje medialne poinformował, że zwykła zmiana “naklejki” na silniku ich nie interesuje bo to stworzyłoby nieprawdziwy obraz marki.

Co zyska na tym wszystkim Infinity, Nissan oraz Renault? Zobaczcie: