Ile to jest kilka miesięcy?

Kolejny wywiad i kolejne pytania, dotyczące stanu zdrowia Roberta i momentu powrotu na tor. Wczoraj lekarz Kubicy, Riccardo Ceccarelli podtrzymał swoje słowa dotyczące pewności, co do powrotu naszego kierowcy na tor, ale jednocześnie zaznaczył, że potrzeba jeszcze kilku miesięcy. W poprzednim wywiadzie Włoch był nieco bardziej precyzyjny mówiąc, że najpóźniej w styczniu Robert zasiądzie za kierownicą bolidu.

Dlaczego Ceccarelli wycofał się ze swoich wcześniejszych słów i posłużył się bardzo płynnym terminem kilka miesięcy? Czyżby jego wcześniejsze przewidywania okazały się zbyt optymistyczne? Wreszcie ile cierpliwości zostało jeszcze Lopezowi? Nie oszukujmy się, ale zespół nie będzie dawał się wiecznie wodzić za nos. Długo odwlekany moment podjęcia decyzji w końcu nadejdzie, a póki co, ani Robert, ani jego współpracownicy nie zrobili nic, aby pokazać im i nam jaka jest prawda.

Obecność Kubicy na starcie kolejnego sezonu wydaje się coraz bardziej mglista. Jeśli mimo wszystko Lotus zdecyduje się poczekać, to znowu musi myśleć o zastępcy. Pod ręką są Senna oraz Grosjean, ale czy zdecydują się pójść na taki układ jak Heidfeld? Trzy, cztery, no może pięć wyścigów, a co potem? W mojej ocenie obu kierowców stać na miejsce w podstawowym składzie i takie zastępstwo może im bardziej zaszkodzić niż pomóc. No chyba, że Lopez postawi na marketing i w bolidzie pojawi się Maria de Villota. Dla niej byłaby to ogromna szansa i zdecydowanie lepsze rozwiązanie niż kontrakt kierowcy rezerwowego. Zatrudnienie Barrichello, który regularnie przygrywa z Maldonado wydaje mi się wręcz absurdalne.

Pozostaje nam nadal czekać, ale na moje oko sprawy nie mają się za dobrze. Wierzę, że Robert wróci na tor, ale coraz mniej we mnie nadziei, że zrobi to na początku przyszłego sezonu. Obym się mylił! Mam nadzieję, że polityka ciągłego blefu, która mnie osobiście niesamowicie wkurza, przyniesie zamierzony efekt.