Ecclestone sugeruje, że dominacja Vettela szkodzi F1. Ma na to receptę…
Bernie Ecclestone wielokrotnie w swoich wypowiedziach sugerował, że dominacja Sebastiana Vettela nie jest najlepszą reklamą dla sportu. Tym razem w rozmowie z Wall Street Journal padły mocniejsze słowa. Ecclestone podsumowując ostatnie wyścigi minionego sezonu, w którym najważniejsze rozstrzygnięcia już zapadły powiedział:
“To nie były już mistrzostwa. [Seria] straciła zainteresowanie telewidzów, straciła bardzo wiele.”
Lekarstwem na uniknięcie tego typu sytuacji ma być wprowadzenie podwójnej ilości punktów, przyznawanych w ostatnim wyścigu sezonu. Pomysł zdążył już wzbudzić wiele kontrowersji, a Ecclestone dolewa oliwy do ognia, mówiąc, że oryginalny plan zakładał rozszerzenie zmiany punktacji do trzech wyścigów kończących rywalizację.
“Gdyby w trzech ostatnich wyścigach były podwójne punkty wtedy zespoły powiedziałby ‘Zobaczmy, co się stanie'”. Nawet gdyby Alonso wygrał dwa z trzech, to nawet jeśli Sebastian byłby drugi, mistrzostwo nadał byłoby otwarte do samego końca.”
Ecclestone na chwilę obecną ugrał tylko jeden, podwójnie punktowany wyścig, choć sugeruje, że szefowie zespołów [grupy strategicznej], którzy byli przeciwni, nie potrafili uzasadnić swoich racji.
“Ludzie, którymi byli przeciwni to byli przedstawiciele zespołów, nie wiedzieli dlaczego to jest zły pomysł. Nie mieli pojęcia dlaczego.”
Choć zmiana punktacji wymaga ostatecznej akceptacji podczas kolejnego spotkania grupy strategicznej, to szef F1 liczy, że w kolejnym sezonie jego pomysł zostanie wdrożony w oryginalnym kształcie.
(07 Jan 11:15)
Ale przecież na spotkaniu Grupy Strategicznej dyskutowany był projekt, w którym cztery ostatnie wyścigi byłyby podwójnie punktowane… i skończyło się na jednym.
(08 Jan 01:11)
Ale po co oni w ogóle dyskutowali przecież to nie recepta tylko iluzja jak Vettel skorzysta w 4 ostatnich wyścigach to będzie dopiero zabawnie.
Berni kiedyś powiedział że F1 potrzebuje nowego Schumachera, widać facet nie ma wizji :/
(07 Jan 11:40)
“Nawet gdyby Alonso wygrał dwa z trzech, to nawet jeśli Sebastian… ”
Ciekawa wypowiedź, bo pokazuję jak na dłoni wysoki subiektywizm Eklestona. Szef, jak sam określa twór, którym dowodzi, czyli “sportu”, powinien wykazać nieco sportowego oraz profesionalnego ( ze względu na stanowisko) podejścia. W tym zdaniu jednak uwypukla, niestety, swoje sympatię i antypatię, jakimi się kieruję od lat. Zresztą prawdziwego uczucia nie ukryjesz…
Co do reszty, szczególnie komentarzy autora, to chciałoby się powiedzieć – bez komentarza ale jak nie ja to kto, skoro zostali sami fanatycy maestra ? W minionych latach byliśmy świadkami mnóstwa sytuacji, w którym Ekleston pokazał szeroki wachlarz swoich możliwości decyzyjnych i wpływowych. Niestety autor już wcześniej zbagatelizował ten stan, choćby w artykule o oponach Pirelli na niedawnych testach – obwiniając FIA.
Teraz mamy ,jak na załączonym obrazku, dowód ingerencji Eklestona w kształt przepisów – bo jakby nie patrząc sam się do tego przyznał. Oczywiście mamy jak na dłoni, kolejny zabieg PR, w który wpadł niestety autor, a często jest stosowany przez BE, czyli “chciałem ale nie mogłem nic więcej zrobić”. Podobnie było z silnikami V6 – szatańskie FIA chciało wprowadzić I4, ale szybko zareagowałem , zwołałem walne zebranie i podjąłem walkę o utrzymanie jak największej ilości cylindrów. Niestety, choć robiłem co mogłem, to nie dałem rady utrzymać status quo i musiałem pójść na kompromis – gdyby ode mnie to zależało V6 nigdy by nie ujrzały światła dziennego. Przypadków jest oczywiście więcej ale jak pokazuję przykład, popularnego ostatnio, dziennikarstwa tandetnego czyli byle się dobrze sprzedawało, żurnalista musi być przede wszystkim przeświadczony o swojej boskiej nieomylności.
Moim osobistym zdaniem, uważam ,że Ekleston próbuję odejść od tradycji starej F1 i ukształtować serie na wzór amekrykańskiego WWE – wprowadzić mnóstwo sztucznych zabiegów aby stworzyć iluzję sportowej rywalizacji, jednocześnie zaciskając coraz mocniej dłoń na najistotniejszych aspektach. Jak dla mnie wychodzi, to na razie kiepsko , bo o ile ludzie lubią być oszukiwani, to nienawidzą się o tym dowiadywać.
(07 Jan 16:51)
Kolejna notka i kolejny raz ból dupy pewnego oszołoma, nie odpisywać, nie dyskutować, nie karmić a zdechnie sam.
(07 Jan 17:53)
Nie mów z pełną buzią !!! Jak skończysz , to połknij albo wypluj, a jak idziesz na całość to pamiętajcie się zabezpieczyć. Pozdrawiam
(07 Jan 21:15)
Każdy kij ma dwa końce, a medal 2 strony i każdy komentarz nawet takich “oszołomów” jak nazwał Fracky’ego Skurvensen (btw ciekawy nick…) czy Bartoszcze i innych, które wywołują większą lub mniejszą burzę w komentarzach jeżeli niosą choć trochę sensu nie są głupie i niepotrzebne (jeżeli coś jest głupie i działa to nie jest głupie). Nie zawsze musimy się wszyscy zgadzać i mieć to samo zdanie na dany temat, ale po to jesteśmy wyposażeni w aparaty mowy i mózgi aby ich sensownie używać i wyciągać konstruktywne wnioski czego wam i sobie życzę.
Na koniec, bez urazy dla osób wymienionych powyżej, jeżeli ktoś jeszcze nie załapał to nikogo nie bronie nikogo nie obwiniam po prostu “mówię jak jest”
(07 Jan 23:08)
Będzie to mój komentarz do artykułu i opinii kolegów choć odejdę od tematu całkowicie. Jestem zniesmaczony ostatnim sezonem. Jak można dopuścić do zmiany specyfikacji opon w trakcie sezonu się pytam? Bo co jedne zespoły przegrywają, a inne zdołały odrobić stratę. Dla mnie ten sezon jest nie ważny jak również tytuł Vettela. Bo co popękały oponki na silverstone przecież to wina zespołów bo nie stosowały się do wytycznych pirelli a cała wina poszła na nich. Specjalnie rozdmuchali problem lobbyści bo stołki dyrektorków w co nie których zespołach stawały się chwiejne, a dużo w tym maczał nasz kochany dziadzia Berni. Zresztą on od dawna rozdaje karty. Niektórzy ludzie kochają władzę, a władza i pieniądze równa się zepsucie, efekty widać. Mimo tego trzymam kciuki za nadchodzący sezon i mam nadzieję że takich chocków klocków już nie będzie.
(08 Jan 00:12)
O ile odcinam się zupełnie od stylu retoryki FRACKY’ ego, o tyleż muszę przyznać, iż od pewnego czasu mam nieodparte wrażenie, że wspomniany przez mego przedmówcę (przedpiszcę raczej?)”dziadzia Bernie” forsuje właśnie SHOW zamiast SPORTu. Sam pomysł kończenia wyścigu p 2 godzinach bez względu na ilość przejechanych okrążeń jest uwłaczający tej legendarnej dyscyplinie. Dla mnie to deszczowe neverendingstory w GP Kanady, które dziadkowi dało pretekst do sforsowania tak durnego pomysłu to właśnie esencja F1 i jej niepowtarzalny charakter. Ale dziadzia zrobi wszystko, byle stacje TV były zadowolone i słały kasiorę i broń ich Bóg nie musiały zmieniać ramówki raptem raz na dwa lata z powodu deszczu w jakimś zakątku świata.
Wg. mnie taka postawa uległości BE wobec TV obniża prestiż F1, skoro to telestacje dyktują warunki zamiast bić się o to która z nich pokaże ten show bez względu na to ile mydlanych odcinków ma jeszcze do wymemłania w niedzielne popołudnie. I wtedy byłby to Show przez duże “S”, a tak mamy tylko atrapę widowiska, w którym nawet nie trzeba dojechać do mety, żeby dostać punkty za cały dystans.