T-wing – mała rzecz, a cieszy (inżynierów)

Mercedes był zespołem, który jako pierwszy zaprezentował T-wing. Dodatkowe skrzydło, umieszczone w wąskiej strefie, w obszarze tylnego zawieszenia szybko pojawiło się w kolejnych konstrukcjach. Podczas ostatniego wyścigu nie było żadnego bolidu na torze, który byłby pozbawiony tego elementu.

Niemiecki AMuS sugeruje, że niepozorny element ma znaczące przełożenie na aerodynamikę bolidu. Pojedyncze skrzydło do dwa dodatkowe punkty docisku przy jednoczesnym zwiększeniu oporu generowanego przez bolid o jeden punkt. Prosta matematyka tłumaczy dlaczego projektanci tworzą wielostopniowe elementy.

Pat Symonds przyznał, że jest zaskoczony, że jeszcze nikt nie sięgnął po pełną kaskadę, bo takie rozwiązanie było sprawdzane przez zespół Williamsa w czasie przygotowań do sezonu. To sugeruje, że w kolejnych wyścigach sezonu możemy spodziewać się nowych konstrukcji, której złożoność będzie dostosowana do wymagań toru. Wyścig będzie trwał niezależnie od faktu, że w przyszłym sezonie luka w regulaminie zostanie zamknięta.

Inżynierowie dużą uwagę przywiązują do bocznych sekcji skrzydła, bo ona są źródłem turbulencji, które mogą niekorzystnie wpływać na pracę tylnego skrzydła. W bolidzie Williamsa pojawiły się również elementy w dolnej sekcji, ale ich zadaniem nie jest generowanie docisku, ale kształtowanie strugi powietrza przed tylną sekcją bolidu – dyfuzorem.