Formuła E rośnie w siłę

Podczas trwających targów CES 2017 Zak Brown, dyrektor wykonawczy Motorsport Network poinformował, że sieć nabyła udziały w Formule E. Po przejęciu Autosportu, Motors TV, uruchomieniu serwisów Motor1 oraz MotorStore jest to kolejny krok, który wskazuje w jakim kierunku sieć podąża.

Jeszcze kilka tygodni temu można było przypuszczać, że Motorsport Network odegra bardzo ważną rolę w promocji F1, po przejęciu prawd do serii przez Liberty Media. Finansowa zaangażowanie w “konkurencyjną” serię oznacza, że takie rozwiązanie jest mało prawdopodobne. Oczywiście nie należy oczekiwać, że sieć odpuści relacjonowanie wyścigów królewskiej serii, ale to formuła z “E” w nazwie stanie się języczkiem u wagi.

Ruch Motorsport Network pokazuje, że brzydkie kaczątko powoli staje się pięknym łabędziem. Dwa sezony wystarczyły, aby “autka na baterie”, które trzeba zmieniać w trakcie rywalizacji, zgromadziły wokół siebie tak znaczącą porcję kibiców, że nie umknęło to uwadze grubych ryb. Agag dał kibicom to, o co F1 od wielu lat nie jest w stanie nawet się otrzeć. Seria jest tania zarówno dla rywalizujących kibiców, jak i dla fanów. Dostępność, to słowo, które najlepiej charakteryzuje wyścigi samochodów elektrycznych.

Zainteresowanie Mercedesa oraz Ferrari rywalizacją w Formule E jest kolejnym poważnym sygnałem, że seria najlepsze lata ma dopiero przed sobą. W momencie, gdy F1 jest zamknięta wyniszczającymi ją umowami do 2020 roku, jej najgroźniejszy konkurent zajmuje strategiczne pozycje, jednocześnie unikając błędów popełnionych przez FOM.

Jeśli za jedną szóstą budżetu producenci będą mogli osiągnąć podobny poziom obecności w mediach, promotorzy wyścigów otrzymają uczciwą kwotę za organizację zawodów w centrach największym miast, a kibice płacąc za bilet będą mogli dotknąć bolidów oraz porozmawiać z kierowcami, to wybór będzie prosty. Formuła E rośnie w siłę…