Jeśli nie Silverstone to…?

BRDC, zarządca toru Silverstone, poważnie rozważa zerwanie kontraktu na organizację wyścigów F1. Jeśli klauzula zawarta w kontrakcie zostanie aktywowana przed tegorocznym wyścigiem o GP Wielkiej Brytanii, to bolidu będą rywalizowały w cieniu charakterystycznego skrzydła tylko do 2019 roku.

Problemem oczywiście są pieniądze, bo organizacja wyścigu, mimo ogromnych inwestycji w infrastrukturę na torze oraz w jego otoczeniu, nadal generuje milionowe straty. Ecclestone nie widzi w tym jednak żadnego problemu sugerując, że dwa inne obiekty na wyspach chętnie przejmą organizację wyścigu.

Telewizja Sky Sports postanowiła sprawdzić, czy rzeczywiście taki scenariusz jest możliwy, czy też starszy pan kolejny raz wyciąga na stół mocno wytartą już kartę. Oprócz Silverstone zdolne do przyjęcia kolorowej karawany są cztery obiekty: Donington Park, Brands Hatch, Rockingham Motor Speedway oraz Circuit of Wales.

Żaden z wymienionych torów nie posiada jednak wymaganej klasyfikacji FIA, co oznacza, że konieczne byłyby kosztowne modyfikacje. Donington Park po inwestycjach wykonanych w ciągu ostatnich dziesięciu lat nie ma aspiracji, aby ściągnąć królewską serię. Problemem na Brands Hatch są lokalne przepisy ograniczające hałas. Rockingham Motor Speedway został zaprojektowany z myślą o rywalizacji w amerykańskim stylu (owal), dlatego konieczna byłaby całkowita zmiana jego charakteru. Na Circuit of Wales aktualnie nie ma pętli, więc jakakolwiek rywalizacja wymagałaby natychmiastowych działań, pod czym nie chcą się podpisać lokalne władze.

Patrząc na wyniki finansowe Silverstone trudno sobie wyobrazić, aby ktokolwiek zainwestował grube miliony, aby liczyć straty. Trudno spodziewać się również, aby FOM / Liberty Media chciały wesprzeć taką inwestycję, skoro popularny tor z ogromną tradycją posiada wszystko, co potrzeba do organizacji dobrego widowiska.

Jeśli nie Silverstone to… nic.