Wehrlein o fotelu w Force India: Coś się wydarzyło w czasie testów

Pascal Wehrlein nadal pozostaje na krótkiej liście kierowców, którzy w przyszłym sezonie mogą usiąść w fotelu zwolnionym przez Rosberga. Red Bull uciął wszystkie spekulacje dotyczące możliwości zwolnienia Sainza, a wokół kontraktu Bottasa pojawiają się kolejne znaki zapytania. Joe Saward sugeruje, że nazwisko Fina znalazło się również w umowie, jaką podpisał z zespołem Lance Stroll. Wszystko jest trzy razy bardziej skomplikowane niż się początkowo wydawało.

Informacja o możliwości związania Bottasa z zespołem poprzez kontrakt młodego kierowcy jest dość pokraczna, ale nie można tego odrzucać. Dlaczego? Opiekunowie Stroll’a chcą mieć pewność, że kierowca będzie miał się od kogo uczyć, a jednocześnie żaden inny młody kierowca nie poważy talentu Kanadyjczyka. Mocne “przywiązanie” Bottasa do zespołu potwierdził sam Toto Wolff w rozmowie z dziennikiem TZ – “Oni [Wiliams] są bardzo mocno z nim związani”.

W międzyczasie Pascal Wehrlein podzieli się z dziennikarzami szczegółami rozmowy z zespołem Force India. Młody kierowca chciał poznać przyczyny, dla których zespół z Silverstone wskazał na Ocona, wybierając obsadę bolidu na sezon 2017. Niemiec przyznał, że ekipie nie spodobało się jego zachowanie w czasie testów, a cała sytuacja nie ma nic wspólnego z jego dyspozycją na torze. Więcej szczegółów kierowca nie odważył się zdradzić.

“Chciałem coś wynieść z tej sytuacji. Nie chciałem tam iść zdenerwowany i rozmawiać z nimi będąc w złym nastroju. Znam powody jest to coś łatwego do zmiany. To nie ma nic wspólnego z formą na torze. Wydaje im się, że Esteban bardziej pasuje do zespołu – to wszystko.”

“Decyzja nie ma nic wspólnego z informacją zwrotną lub dyspozycją na torze, ale z tym, jak się dogadywaliśmy, na stopie prywatnej.”

“Coś się wydarzyło w czasie testów, coś, co im się nie spodobało i to wszystko. Nie mogę już tego zmienić, ale mogę z tego wynieść lekcję na przyszłość.”

Czytając te słowa od razy przypomniały mi się słowa Will’a Buxton’a, który zdradził, że Wehrlein dorobił się w padoku przezwiska “księżniczka”, łaty gwiazdy, której brakuje jedynie jedwabnego szalika.

Nie zapominajmy, że fotel Mercedesa, to coś więcej niż tylko rywalizacja na torze. Niemiecka marka potrzebuje ambasadora, a młody kierowca, z taką reputacją, zwyczajnie do tej roli nie pasuje. Jeśli Martin Brundle ma rację i Wehrlein jest rzeczywiście jedyną opcją, to Mercedes znalazł się w tragicznym położeniu. Jestem przekonany, że to nie koniec rozmów, a jeśli kuszenie kolejnymi kwotami nie pomoże, to uważam, że niemiecki koncern nie zawaha się dać nieco pracy swoim prawnikom i spróbuje w mniej grzeczny sposób wyciągnąć jakieś znane nazwisko z kontraktu w innym zespole. Wolff deklaruje, że nie chce tego robić, ale nie wspomina nic, co zrobi, gdy sytuacja go do tego zmusi?