Kto bardziej zasługuje na tegoroczny tytuł?

Brytyjskie media już od kilku dni przygotowują grunt pod ewentualną porażkę Hamiltona. W relacjach nawet poważnych i szanowanych komentatorów pojawia się coraz więcej sugestii, że Rosberg, jeśli wygra, to tylko i wyłącznie dzięki problemom Hamiltona. Z jednej strony to nie powinno dziwić, bo my też straciliśmy głowę dla Kubicy i często dawaliśmy temu wyraz atakując jego partnerów.

Zaskoczyło mnie jednak, że również wśród polskich komentatorów są osoby, które utożsamiają się z tą brytyjską retoryką.


I tak od słowa do słowa znaleźliśmy się w tym miejscu.

Karolu, jeśli pytasz mnie, kto bardziej zasługuje na tegoroczny tytuł, to proszę bardzo…

Oczywiście, że Rosberg. Niemiec po dwóch przegranych tytułach całkowicie zdominował Hamiltona już w końcówce sezonu 2015. Siedem wygranych z rzędu to nie przypadek. W czasie, gdy Lewis Hamilton sześciokrotnie okrążył kulę ziemską, pokonał 225 tysięcy kilometrów oraz 190 razy zmieniał strefę czasową Rosberg ciężko pracował na swój sukces.

Oprócz przewagi w sprawach technicznych, która dała o sobie znać podczas GP Europy, niemiecki kierowca poukładał również kilka rzeczy w sferze mentalnej. Agresywne manewry i szeroko rozłożone łokcie, to nowe argumenty, którymi Rosberg zaskoczył swojego partnera z zespołu. Kolizja w Hiszpanii była sygnałem dla Hamiltona, że żarty się skończyły. Po nieco słabszym początku europejskiej części niemiecki kierowca był w stanie przełamać najgroźniejszego rywala i ponownie objąć prowadzenie w klasyfikacji kierowców.

Spokojna oraz rozważna jazda w ostatnich wyścigach jest wyrazem dojrzałości. Nawet jeśli po ostatnim wyścigu przewaga stopnieje do kilku punktów, to nie będzie to miało żadnego znaczenia. Ten tytuł dla Rosberga będzie w pełni zasłużony.