Luca Baldisseri o Ferrari: Nie są już zespołem, ale grupą przerażonych ludzi

Były inżynier zespołu Ferrari oraz strateg, Luca Baldisseri, zabrał głos w sprawie aktualnej sytuacji we włoskiej stajni. W rozmowie z Corriere dello Sport po raz pierwszy głośno i dosadnie powiedział to, co od tygodni sugerowały niektóre osoby związane z zespołem.

Głównym czynnikiem, który ogranicza zespół oraz kreatywność przy pracach nad bolidem jest strach. Inżynierowie pracujący w Maranello wybierają raczej bezpieczne rozwiązania w strachu przed gniewem wielkiego Marchionne.

“Niestety ani Marchionne ani Arrivabene nie mają doświadczenia wyścigowego. Ferrari straciło swoją kulturę pracy: nie są już zespołem, ale grupą przerażonych ludzi. Tam panuje klimat strachu, chłopcy nie są kreatywni, nie podejmują decyzji w strachu przez wyrzuceniem.”

Baldisseri uważa, że zarówno struktura organizacyjna pionu technicznego, jak i osoba, która stanęła na jej czele nie stanowią mocnej kombinacji.

“Mattia wie jak zmotywować ludzie, ma wspaniałe doświadczenia, ale nie jest dyrektorem technicznym. On wie, że nie jest w stanie zaprojektować samochodu i nie ma dużej wiedzy na temat podwozia, aerodynamiki, mechaniki. Raczej widziałbym go na stanowisku szefa zespołu.”

Jeśli słowa byłego inżyniera choć w najmniejszym stopniu opisują atmosferę, jaka panuje pod dachem fabryki Maranello, to Ferrari jest w bardzo trudnym położeniu. Jeśli dodamy do tego powodu, dla których Allison nie miał najlepszych stosunków z Marchionne, to rysuje się bardzo ciemny obraz. Jedyną osobą, która nie wydaje się być tym wszystkim przytłoczona wydaje się być Kimi Raikkonen. Byc może powodem tego jest specyficzny sposób bycia fińskiego kierowcy, albo doświadczenia, które wyniósł z wcześniejszej przygody we Włoszech.

Powiedzenie mówi “uderz w stół, a nożyce się odezwą”. Wypowiedź Baldisseriego za chwilę będzie na czołówkach wszystkich branżowych serwisów, więc możemy oczekiwać reakcji ze strony przedstawicieli zespołu lub kolejnych odważnych, którzy zdecydują się mówić. Burzowe chmury od wielu lat unoszą się już nad Maranello i nic nie wskazuje na to, aby miały szybko odpłynąć. Czyżby jedynym lekarstwem miało być przeniesienie całej operacji wyścigowej na wyspy i wyrwanie jej spod wpływu murów przesiąkniętych strachem przed kolejnymi niepowodzeniami?