Siedem punktów, na które warto zwrócić uwagę w drugiej części sezonu

Wakacyjna przerwa to czas, w którym fabryki zespołów zamierają na pełne czternaście dni, by złapać oddech przed drugą, decydującą częścią sezonu. Dziewięć wyścigów, to czas, w którym wiele może się wydarzyć, choć ten sezon, przynajmniej z punktu widzenia mistrzostwa konstruktorów wydaje się być rozstrzygnięty. Czym więc przyjdzie nam się emocjonować przez najbliższe miesiące?

1. Rosberg czy Hamilton?


Ponownie powtarza się scenariusz, w którym kierowcy Mercedesa zdobywają punkty seriami. Po dobrym początku sezonu niemieckiego kierowcy do głosu powrócił Hamilton, ale byłbym daleki od przyznawania mu kolejnego tytułu. Rosberg nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i z pewnością dobrze wykorzystał ostatnie tygodnie. Brytyjczyk nadal stoi przed trudną decyzją wyboru miejsca, w którym skorzysta z szóstej, a może i siódmej jednostki napędowej, za co będzie musiał startować do wyścigu z odległej pozycji. Sporą rolę w tym procesie może odegrać FIA, bo Toto Wolff w jednym z wywiadów przed przerwą powiedział, że zespół nadal nie wie, czy będzie mógł “napocząć” dwie jednostki w czasie tego samego weekendu wyścigowego. Dla Rosberga to będzie oznaczało pojedynczą, a może nawet podwójną dodatkową szansę na odwrócenie losów rywalizacji.

2. Co dalej z Ferrari?


Włosi mają o czym myśleć, bo zamiast zapowiadanej walki z Mercedesem duet Ferrari przegrywa w bezpośredniej rywalizacji z Ricciardo oraz Verstappenem. Odejście Allisona w tak trudnym momencie jest dodatkowym obciążeniem, którego zespół może nie udźwignąć, co położy się cieniem na końcówkę obecnego sezonu jak również na prace projektowe przyszłorocznego bolidu. Ogromną rolę do odegrania ma Sebastian Vettel, który będąc człowiekiem z zewnątrz, może wymusić pewne decyzje na Sergio Marchionne i na nowo ukształtować atmosferę w zespole. Ekipa z Maranello z pewnością będzie szukała wzmocnień pionu technicznego, co może zaowocować ściągnięciem jakiegoś dużego nazwiska pod dach włoskiej fabryki. Mark Webber nie jest jedyną osobą, która sądzie, że Ferrari ma wszystko, aby wygrywać, brakuje jedynie właściwych ludzi.

3. Kto będzie liderem Renault, a kogo zatrudni Williams?


Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że sytuacja na rynku kierowców jest w miarę stabilna. Posunięcia Red Bulla oraz Ferrari sprawiły, że mocni kierowcy oraz szybkie fotele znalazły swoje miejsca w przyszłosezonowej układance. Wypowiedzi przedstawicieli zespołów Renault oraz Williams pozwalają sądzić, że prawdziwe przetasowania dopiero przed nami. Fredic Vasseur raczej bez wyszukanych słów wypowiada się o obecnej parze i zapowiada, że Renault potrzebuje mocnego nazwiska, wokół którego będzie budowało mistrzowski zespół. Apetyt na klasowego kierowcę ma też Williams, ale tu problemem mogą okazać się finanse. Button zdaje się być idealnym kandydatem do objęcie roli pierwszego kierowcy, a drugi fotel może być przedmiotem swoistej aukcji. Interesujący jest również fakt, że Perez, mimo potwierdzenia ze strony zespołu, nadal utrzymuje, że jego przyszłość jest otwarta. Wszystko za sprawą sponsorów, którzy najwidoczniej poważnie myślą o wykupieniu obecnego kontraktu i posadzeniu meksykańskiego kierowcy w jeszcze szybszym bolidzie. Nie wykluczałbym również scenariusza, w który nazwiska Sainz oraz Hulkenberg ponownie pojawią się w karuzeli transferowej. Manor to doskonałe miejsce na zdobywanie cennego doświadczenia i tu chętnych też z pewnością nie zabraknie. Kibice, którzy wyłączą odbiorniki po ostatnim wyścigu obecnego sezonu i włączą dopiero przed przyszłorocznym wyścigiem w Australii mogą być mocno zdziwieni obsadą bolidów.

4. Honda goni, ale czy dogoni?


Honda nadal ma kilka żetonów w kieszeni i zapowiada, że nie zawaha się ich użyć. Japoński producent nadal ma do wykonania kluczowy krok, który może go mocno zbliżyć do konkurencji. Zmiany w obszarze komory spalania, nad którymi nadal pracują japońscy inżynierowie zdecydują o przyszłości całego projektu. Czas odgrywa tu niezmiernie ważną rolę, bo złapanie kontaktu z rywalami jeszcze w tym sezonie pozwala realnie myśleć o realizacji celów postawionych przez zespołem w kolejnych latach. Mimo ogromnej presji ze strony McLarena Yusuke Hasegawa nadal bardzo ostrożnie podchodzi do efektów prac nowego zespołu inżynierów i woli opóźnić wprowadzenie nowych rozwiązań o wyścig lub dwa, aby mieć pewność, że stare demony nie dadzą ponownie o sobie znać.

5. Czy Haas odzyska formę z początku sezonu?


Sezon jest długi i w jego trakcie każdy z zespołów musi borykać się z problemami na różnych poziomach operacji wyścigowej. Pół biedy, gdy są w zespole ludzie, którzy przeżywali to już wielokrotnie. W zdecydowanie gorszym położeniu znajdują się osoby, dla których obecność na torze, to całkowity debiut. Gene Haas już nie jest tak przekonany, że budowa zespołu od podstaw, opartego na racjonalnym zarządzaniu budżetem, jest najlepszym sposobem na rozpoczęcie rywalizacji. Z słów Amerykania coraz częściej da się wyczytać, że żałuje, że nie pokusił się o przejęcie jednego z istniejących zespołów. Pocieszeniem może być fakt, że punkty zdobyte w pierwszych wyścigach sezonu pozwalają realnie myśleć o zajęciu ósmej pozycji w klasyfikacji konstruktorów. W perspektywie jest jednak kolejny sezon, do któego przygotowania już trwają i tym razem trzeba będzie sobie poradzić bez ściągawki z włoskiego.

6. Młodość czy doświadczenie?


Verstappen przebojem wdarł się do czołówki, po niespodziewanym awansie do pierwszego zespołu Red Bulla. Holender z pewnością ma apetyt na więcej, ale musi pamiętać, że po drugiej stronie garażu ma równie utalentowanego i zdecydowanie bardziej doświadczonego partnera. Rywalizacja kierowców Red Bulla, obok walki o mistrzostwo, będzie jednym z najciekawszych pojedynków w drugiej części sezonu. Jego wynik może zadecydować o wewnętrznym układzie sił w zespole na najbliższe lata, więc jest o co walczyć.

7. Co przygotuje Pirelli?


Włoski producent będzie kontynuował swój program rozwoju opon, o który tak mocno zabiegał pracująca nad nowym kontraktem z FIA. Nowe, szersze opony prezentują się znakomicie, a kolejne próby na torze z pewnością dostarczą nam jeszcze większej porcji informacji na temat pracy przyszłorocznego ogumienia. Choć Pirelli zapewnia, że zespołu, które zdecydowały się zaangażować w proces nie mają pojęcia co testują, to wkrótce mogą pojawić się głosy o przewadze wielkiej trójki nad resztą stawki, która da o sobie znać w przyszłym sezonie.