(Kolejny) Niebezpieczny precedens

FIA stąpa po bardzo kruchym lodzie, a sobotnia decyzja sędziów, dotycząca zachowania Nico Rosberga podczas podwójnej, żółtej flagi, może mieć poważne konsekwencje. Wszystko za sprawą raportu opublikowanego po wypadku Julesa Bianchiego, w którym brak odpowiedniej reakcji na podwójną, żółtą flagę został wskazany, jako bezpośrednia przyczyna wypadu.

Warto w tym momencie przypomnieć artykuł 2.4.5.1.b. z załącznika H do ISC, który mówi, że w przypadku podwójnej, żółtej flagi należy znacznie zwolnić, nie wyprzedzać oraz być przygotowanym na konieczność zmiany kierunku i zatrzymanie bolidu. Pojedyncza żółta nakazuje jedynie zwolnić (nie ma tu słówka znacznie) oraz być przygotowanym na zmianę kierunku. Oglądając najszybsze kółko Rosberga mam poważne wątpliwości, czy w momencie powiewania podwójnej żółtej flagi kierowca znacznie zwolnił oraz był przygotowany na zatrzymanie bolidu. Warto zestawić jego zachowanie z reakcją Hamiltona lub Ricciardo. Obaj znacznie zredukowali swoją prędkość natomiast nieoficjalne informacje mówią, że Rosberg odpuścił pedał gazu na około 30 metrów, przez co stracił 0,12 sekundy.


To kolejny, niebezpieczny precedens w wykonaniu sędziów wyścigowych, ale cała wina ponownie spada na FIA. Być może czas najwyższy pomyśleć o stałym składzie panelu sędziowskiego, który tydzień po tygodniu będzie konsekwentnie pilnował przestrzegania zasad rywalizacji. Pisząc to mam świadomość, że często tego typu decyzje wynikają z niedoskonałości przepisów i tak jest też w tym przypadku. Słowo “znacznie” jest bardzo nieprecyzyjne i pozostawia szerokie pole do interpretacji.

Niekonsekwentna, choć bardzo rozsądna, wydaje się decyzja dotycząca reguły 107%, którą zastosowano wybiórczo. Kierowcy, którzy nie wyszli z Q1 ruszą do wyścigu z końca stawki, w kolejności w jakiej ukończyli rywalizację w trzecim treningu. Pozostała część kierowców, która podczas pierwszej części czasówki nie uzyskała czasu poniżej limitu, utrzymała swoje miejsca po kwalifikacjach.


Próba wymuszenia zastosowania kary wynikające z artykułu 35.1 Regulaminu Sportowego od początku była traktowana przeze mnie jako kieski żart, ale sędziowie wyścigowi potrzebowali aż sześciu godzin, aby się z tym uporać. Ponownie twierdzę, że utrzymanie pozycji startowych czołowych kierowców było słuszną i dobrą dla widowiska decyzją, ale “nietypowe okoliczności” dotyczyły wszystkich rywalizujących kierowców, więc nie rozumiem dlaczego wobec niektórych zastosowano karę, a wobec innych nie.

W tym przypadku ponownie wychodzi niedoskonałość przepisów. Przed startem sezonu 2014 Charlie Whiting mówił, że zasada 107% została wprowadzona, aby wyeliminować z niedzielnej rywalizacji zespoły, które nie są w stanie utrzymać tempa stawki. Mimo, że od 2011 roku tylko czterech kierowców zostało niedopuszczonych do wyścigu i sytuacja dotyczyła wyłącznie zespołu HRT, to przepis został utrzymany. Może już pora zastanowić się nad jego ponownym usunięciem lub zapisanie w sposób, który nie pozwoli zespołom na uprawianie polityki.

Zarówno w przypadku Rosberga, jak i 107% mieliśmy do czynienia z działaniami inspirowanymi. Horner osobiście naciskał na sędziów wyścigowych, aby przyjrzeli się zachowaniu niemieckiego kierowcy, natomiast zastosowanie zasady 107% uderzało głownie w Red Bulla oraz Force India. Chyba nie trzeba nic więcej dodawać.

Patrząc na decyzje sędziów warto pamiętać, że rodzina Julesa Bianchiego zamierza wstąpić na drogę sądową i wykazać, że wypadek młodego kierowcy nie wynikał tylko ze zignorowania podwójnej, żółtej flagi. Za chwilę może się okazać, że zestawiając zachowanie francuskiego kierowcy z przypadkiem Rosberga możemy w wyniku otrzymać, że Bianchi jednak “znacznie” zwolnił, co wytrąciłoby FIA główny argument z rąk.