Odrobione zadanie domowe zrobiło różnicę?

Hamilton zmienia ustawienia HPP (fot. FOM)

Czy obecne bolidy są zbyt skomplikowane? Czy ograniczenie komunikacji radiowej nie jest zbyt rygorystyczne? Bardzo wiele tego typu pytań padło z ust brytyjskich dziennikarzy po zakończeniu niedzielnego wyścigu i było bezpośrednio związanych z kłopotami z jakimi borykali się Lewis Hamilton i Kimi Raikkonen.

W mojej ocenie była to próba odwrócenia uwagi od wyścigu, który sam w sobie nie niósł zbyt wielkiego ładunku emocji, czego spodziewałem się jeszcze przed rozpoczęciem niedzielnej rywalizacji. Soczyste komunikaty radiowe walczących z problemami kierowców, były tak naprawdę jedynym elementem, który budował napięcie. Co do zasad i ograniczenia komunikacji radiowej to moja ocena tej sytuacji jest następująca.

Po pierwsze zasady są jednakowe dla wszystkich i każdy z kierowców je zna oraz ma możliwość przećwiczenia wielu scenariuszy w symulatorze. Druga sprawa, to powód, dla którego te ograniczenia zostały wprowadzone. Czy właśnie nie dla takich sytuacji? Problem w samochodzie Hamiltona nie był zagrożeniem dla jednostki napędowej, a jedynie wpływał na tempo wyścigowe. Warto dodać, że przepisy dokładnie to regulują i w przypadku zagrożenia bezpieczeństwa lub wystąpienia ryzyka uszkodzenia bolidu FIA daje zielone światło na przekazanie instrukcji kierowcy. W tym przypadku nie było o tym mowy. Całkowicie odmienną kwestią jest niechęć do pracy w symulatorze oraz brak czasu. Rosberg z podobnym do Hamiltona problemem w swoim bolidzie poradził sobie bardzo szybko i nie prosił zespołu o instrukcje w słuchawce. Oczywiście zespół starał się usprawiedliwiać Hamiltona mówiąc, że “złe” ustawienia były w bolidzie brytyjskiego kierowcy już na starcie, ale to nie zmienia faktu, że jego partner zespołu wykonał zdecydowanie lepszą robotę.

Seria wywiadów udzielonych przez przedstawicieli Mercedesa była też świetną lekcją marketingu oraz wojny psychologicznej (ze strony Rosberga). Lauda tuż po zakończeniu rywalizacji powiedział, że obaj kierowcy mieli podobny problem i Rosberg poradził sobie zdecydowanie lepiej. Sam Niemiec w pierwszym wywiadzie powiedział, że nie miał najmniejszych problemów, co sugeruje, że chwilowy błąd ustawień bolidu nie był wart szczególnej uwagi. Jednak z czasem, kiedy do kierowcy spływało coraz więcej informacji, jego narracja uległa zmianie. Problem rzeczywiście był, podobnie jak w drugim samochodzie, ale kierowca błyskawicznie się z nim uporał. Na koniec Wolff próbując ratować sytuację stwierdził, że problemy w obu bolidach były podobne, ale zostały wywołane przez inne przyczyny. Rosberg sam ustawił zły tryb pracy jednostki napędowej, więc po pojawieniu się błędów wrócił do poprzednich ustawień, a w bolidzie Lewisa zły zestaw parametrów został wgrany jeszcze przed startem, więc kierowca miał zdecydowanie trudniejsze zadanie. Dziś również Lauda nie był już tak ostry w ocenie Hamiltona i stwierdził, że Brytyjczyk jadąc w grupie innych samochodów z pewnością miał trudniejsze zadanie.

Czego dotyczył sam błąd i jak mocno wpływał na tempo wyścigowe Hamiltona? Przedstawiciele Mercedesa nie byli zbyt wylewni mówiąc o przyczynie problemów, ale operacje wykonywane przez Hamiltona na kierownicy (HPP), zarejestrowane przez kamerę pokładową sugerują, że problem dotyczył układu odzyskiwania energii oraz jej późniejszego wykorzystania. Brytyjczyk tracił z tego powodu około 0,2 – 0,3 sekundy na okrążeniu, więc nie są to różnice, które całkowicie odbierały mu szansę na walkę o podium. Inną rzeczą jest, że Lewis, w przeciwieństwie do partnera z zespołu, musiał jechać w “brudnym” powietrzu, co jest jedną z nielicznych słabości niemieckiego bolidu.

Baku, mimo ogromnego uroku, w niedzielne popołudnie nie dostarczyło zbyt wielu emocji. Apetyty na pełen wrażeń wyścig mocno zaostrzyły problemy w sesjach treningowych oraz występ kierowców serii GP2. Zamiast widowiska rwanego wyjazdem samochodu bezpieczeństwa mieliśmy spokojne ściganie, w którym większość manewrów wyprzedzania miała miejsce na długich prostych i odbywała się przy asyście systemu DRS.

Podsumowanie zmian opon (fot. Pirelli)

Co było kluczem do dobrego występu w Baku? Przede wszystkim strategia i umiejętność reagowania na wydarzenia na torze. Ogromne słowa uznania należą się Sebastianowi Vettelowi, który tym razem nie poszedł za głosem w słuchawce nakazującym zjazd do alei serwisowej i postanowił pozostać na torze nieco dłużej. To okazało się kluczem do dobrego występu i pozwoliło wykonać strategię jednego postoju, która w niedzielne popołudnie okazała się najbardziej skuteczna, co potwierdzają wyniki pierwszych dziewięciu kierowców.

Ponownie na podium zameldował się Sergio Perez, który może jedynie żałować, że trzecia sesja treningowa nie potoczyła się inaczej. Startując z drugiego pola Perez mógłby być zagrożeniem dla Rosberga i niewykluczone, że byłby w stanie utrzymać Vettela za plecami. Taka dyspozycja, w momencie gdy Ferrari rozgląda się za alternatywą dla Raikkonena, może przełożyć się na kontrakt z nowym pracodawcą.

Fin ponownie się nie popisał i po prostym błędzie w Monako, ponownie dał włoskiemu zespołowi argument, aby nie było go w bolidzie w przyszłym sezonie. Kara postoju pięciu sekund wydaje się zbyt dotkliwa w stosunku do przewinienia, ale mamy tutaj do czynienia z bardzo doświadczonym kierowcą. Powtórki dobitnie pokazują, że Raikkonen zwyczajnie się zagapił, szukając prędkości za bolidem zjeżdżającym do alei serwisowej. Ostatecznie kara nie miała większego przełożenia na pozycję na mecie, ale całość nie wyglądała zbyt dobrze. Na obronę kierowcy dodam jedynie, że strategowie Ferrari ponownie się nie popisali, ściągając kierowcę na tak wczesnym etapie rywalizacji. Opony, które po starcie sprawiały sporo problemów z czasem oczyściły się z gumowych kulek, które tworzą się na powierzchni, gdy opona nie pracuje w optymalnych warunkach i pozwoliły innym kierowcom pokonać dwa razy dłuższy dystans.

Ponownie problemy z oponami dotknęły również Red Bulla. W Kanadzie Raikkonen oraz Verstappen nie mogli rozgrzać opon ze względu na niskie temperatury, a w Baku było wręcz odwrotnie. RB12 współpracował jedynie z pośrednią mieszanką, na której obaj kierowcy kręcili podobne czasy, jak na dwóch bardziej miękkich zestawach. Ekipa z Milton Keynes nigdy w przeszłości nie cierpiała tak mocno z powodu opon, ale przyczyna może tkwić w małej ilości docisku, jakim zespoły dysponują podczas występu na obiektach, na których długie proste odgrywają znaczącą rolę. Red Bull chcąc liczyć się w walce o czołowe pozycje musi szybko zareagować na powtarzające się problemy.

Dla Williamsa występ w Baku będzie gorzką pigułką do przełknięcia. Zespół, który dysponuje bolidem osiągającym najwyższe maksymalne prędkości na różnych obiektach (w Baku Bottas zanotował 378 km/h) z pewnością spodziewał się lepszego występu. Podobnie jak w przypadku Red Bulla dużą przeszkodą okazały się opony, które zmusiły Massę do zmiany strategii i jazdy na dwa postoje. Posunięcie Williamsa pokazuje również jak duża różnica dzieliła obie strategie. Na pocieszenie mechanicy Williamsa ponownie wykonali najszybszą zmianę, schodząc poniżej dwóch sekund i jednocześnie wyrównując dotychczasowy rekord Red Bulla – 1,92 sekundy.

Kolejny trudny weekend mają za sobą kierowcy McLarena oraz Toro Rosso. Tor w Baku pokazał ile jeszcze pracy czeka japońskiego dostawcę jednostek napędowych. Button co prawda ukończył, w przeciwieństwie do Alonso, ale na jazdę dwójki mistrzów świata w tak słabym bolidzie patrzy się bardzo ciężko. Dla młodszej siostry Red Bulla to kolejny weekend z dwoma DNF na koncie. Pozostaje się jedynie cieszyć, że do uszkodzeń przedniego zawieszenia doszło w miejscach, gdzie kierowcy mieli miejsce oraz czas na zatrzymanie bolidów. Prawdopodobną przyczyną problemów kierowców Toro Rosso były wadliwe amortyzatory.