Błąd strategiczny ponownie zadecydował o zwycięstwie

Lewis Hamilton zmniejszył swoja stratę do partnera z zespołu do zaledwie dziewięciu punktów. Podobnie jak w Monako pomogły mu w tym okoliczności, a dokładniej mówiąc błąd popełniony przez rywali. Dwa tygodnie temu słabszy dzień zaliczyli strategowie Red Bulla, tym razem pomogli specjaliści zespołu z Maranello. Vettel po niesamowitym starcie miał przewagę pozycji na torze i mógł kontrolować wyścig w ten sposób, ale zespół zaryzykował i postawił go w pozycji, w której niemiecki kierowca musiał gonić, aby móc walczyć o zwycięstwo.

Strategia jednego postoju była szybsza od dwóch zmian o zaledwie dwie sekundy. Ferrari korzystając z wirtualnego samochodu bezpieczeństwa chciało przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, urywając około pięć sekund, co teoretycznie powinno pozwolić Vettelowi na pokonanie Hamiltona. Rzeczywistość okazała się jednak znacznie mniej sprzyjająca dla włoskiego zespołu.

Ferrari oddając pierwszą pozycję na torze brytyjskiemu kierowcy pozwoliło mu wykorzystać największy atut niemieckiego zespołu, czyli doskonałą dyspozycję bolidu w wolnym od zakłóceń powietrzu. Gdyby Vettel miał okazję przytrzymać Hamiltona za swoim tylnym skrzydłem przed dwa lub trzy okrążenia, brytyjski kierowca prawdopodobnie musiałby się zmierzyć z podobnymi problemami, jakich doświadczył w tym wyścigu Nico Rosberg. Brudne powietrze, w przypadku bolidu skonstruowanego pod dachem fabryki w Brackley, ma ogromy wpływ na dyspozycję bolidu i nawet przy tak niskich temperaturach, jakie panowały w ten weekend w Kanadzie, powodowały znaczny wzrost temperatury jednostki napędowej oraz hamulców. Rosberg był również na limicie, jeśli chodzi o zużycie paliwa, co pokazuje, że Mercedes napełniając baki, zakłada bardzo sprzyjający rozwój wydarzeń. Każda zmiana tego scenariusza niesie za sobą potrzebę oszczędzania paliwa. Po wyścigu Maurizio Arrivabene stwierdził, że zespół Ferrari sięgając po strategię dwóch postojów nieco przeszacował zużycie opon. Prawdopodobnie specjaliści włoskiego zespołu liczyli, że jeden pit-stop to za mało, aby pokonać wyścig w konkurencyjnym tempie. Wszystko to wydarzyło się w momencie, w którym włoski zespół zmniejszył stratę do Mercedesa na jednym okrążeniu do zaledwie 0,1 sekundy.

W wywiadzie udzielonym stacji Sky Sports po wyścigu, Vettel całą winę za utratę szansy na zwycięstwo zrzucił na parę mew siedzących na torze, które zmusiły go do przestrzelenia szykany.


Słabo, na tle partnera z zespołu, zaprezentował się Kimi Raikkonen. Fiński kierowca, który walczy o nowy kontrakt, ponownie spisywał się poniżej możliwości, jakie dawał mu poprawiony samochód oraz jednostka napędowa. Ferrari, by zmusić Mercedesa do jeszcze cięższej pracy, potrzebuje dwóch równych kierowców. Takimi występami Raikkonen daje mocy argument menadżerom kierowców, który próbują znaleźć miejsce dla swoich podopiecznych w fotelu czerwonego bolidu.

Bardzo dobry wyścig pojechał Valtteri Bottas, który wykorzystując strategię jednego pit stopu oraz charakterystykę bolidu, która bardzo pasuje do obiektu w Montrealu. Fin wyrwał kierowcom Red Bulla trzeci stopień podium, oraz po wielu słabszych występach przypomniał wszystki, do czego jest zdolny.

Verstappen wygrywając start zyskał przewagę nad partnerem z zespołu, która z upływam czasu nabierała coraz większego znaczenia. Młody holenderski kierowca pokazał, że Mercedesa można zatrzymać, ale jedynym sposobem, żeby to zrobić, jest ustawienia srebrnej strzały za tylnym skrzydłem. Dla Ricciardo będzie to kolejne popołudnie pełne frustracji, ale tym razem powodem takiej sytuacji nie będzie zachowanie zespołu, ale dyspozycja samego kierowcy. Błąd podczas hamowania oraz zablokowanie jednej z przednich opon w drugiej części wyścigu oraz konieczność wykonania kolejnej zmiany kosztowało australijskiego kierowcę około 16 sekund.

Rosberg bardzo szybko pogrzebał swoje szanse na dobry wynik, ponownie wchodząc w bezpośrednią rywalizację z partnerem zespołu na bardzo wczesnym etapie rywalizacji. Hamilton wielokrotnie pokazywał w przeszłości, że nie zamierza oddawać nawet centymetra toru, a po ostatnich wydarzeniach nabrało to jeszcze większego znaczenia. Niemiecki kierowca rzucił się w szaleńczą pogoń, czym zmniejszył stratę do Hamiltona, ale przegrana w bezpośrednim pojedynku z Verstappenem, z pewnością błąd oraz będzie gorzką pigułką do przełknięcia.

Zespół Force India z pewnością liczył na więcej, szczególnie w kontekście bezpośredniej rywalizacji z Williamsem, ale dwa bolidu w pierwszej dziesiątce mogą dawać mały powód do satysfakcji. Hulkenberg po wyścigu narzekał na brak przyczepności, co potwierdził również jego partner z zespołu, wskazując, że miękka mieszanka, zmuszona do pracy w tak niskich temperaturach, nie chciała współpracować.

Dwa punkty wywalczone przez Carlosa Sainza są kolejnym sygnałem, że młody kierowca upomina się o swoją szansę w Red Bullu. To, czy zostanie mu ona dana, zależy od wielu czynników, ale taka dyspozycja z pewnością nie umknie uwadze innych, czołowych zespołów.

Dla McLarena jest to kolejny trudny weekend, który pokazuje jak daleko ekipa z Woking jest za czołówką. Pozycja Alonso poza pierwszą dziesiątką jest niczym, w porównaniu z drugim problemem z jednostką napędową w czasie zaledwie dwóch dni.