Kanada da odpowiedzi na wiele pytań

Za niespełna tydzień będziemy bogatsi o wiedzę, jak będzie wyglądała rywalizacja w drugiej części sezonu 2016. Wyścig w Kanadzie będzie papierkiem lakmusowym i pozwoli ocenić, czy ktokolwiek ma szansę realnie zagrozić zespołowi Mercedesa.

Dlaczego uliczny tor w Kanadzie, a nie na przykład Circuit de Cataluny’a, może przynieść jasny obraz sytuacji? Początek europejskiej części sezonu jest momentem, w którym zespoły mocno modyfikują swoje konstrukcje i nie inaczej było tym razem. Problem w tym, że często poprawki, by zacząć działać potrzebują dwóch lub nawet trzech wyścigów. Pomiędzy Barceloną, a Kanadą kolorowa karawana zatrzymuje się w Monako, co w dużym stopniu utrudnia zrozumienie wpływu poprawek na zachowanie samochodu.

Dwa ostatnie wyścigi pokazały, że zza pleców Ferrari mocno wychylił się Red Bull i to właśnie Ricciardo i Verstappen są w lepszej pozycji, aby zaatakować lidera. Jock Clear w wywiadzie dla AMuS dał jasno do zrozumienia, że ekipa z Maranello nadal traci do Mercedesa więcej, niż zakładano. Problemem są opony, dlatego bolid Ferrari w Kanadzie przystąpi do rywalizacji z nowym tylnym zawieszeniem. Jeżeli poprawki zadziałają, to forma włoskiego zespołu może nie wzrośnie diametralnie, ale tempo samochodu nie będzie już tak kapryśne i zależne od małych zmian temperatur na torze. Ferrari planuje również wprowadzić do użycia nową turbinę, ale trudno powiedzieć, czy ten zabieg będzie miał jakikolwiek wpływ na moc jednostki, bo zmiany wejdą w życie poprzez procedurę FIA, która dopuszcza jedynie działania związane z poprawą niezawodności.

Renault swoje poprawki, planowane wstępnie właśnie na wyścig w Kanadzie, już wprowadziło w życie, ale prawdziwy test dopiero przed nami. Teoretycznie zmiany wykonane w obszarze komory spalania, które “kosztowały” trzy cenne żetony, powinny poprawić głównie wydajność, czyli dać kierowcom możliwość rzadszego sięgania po tryby oszczędzania paliwa, przy zachowaniu zbliżonego poziomu mocy. Francuski producent w nowej jednostce rozwiązał wiele problemów z dystrybucją mocy oraz właściwościami jezdnymi jednostki, co w połączeniu z doskonałym podwoziem może okazać się wystarczające, aby jeszcze mocniej nacisnąć na Mercedesa. Jeśli strata w Kanadzie nie będzie duża, to prawdziwe emocje dopiero przed nami. Pierwsza część sezonu pokazała, że kiedy dystans do rywali nie jest tak bezpieczny jak w poprzednich latach w poczynania niemieckiego zespołu zaczynają wkradać się małe błędy.

Podczas najbliższego weekendu wyścigowego, a dokładniej mówiąc dzień przed jego rozpoczęciem, będziemy również świadkami prezentacji nowego sponsora serii. Po pierwszych przeciekach, z których żadna ze stron kontraktu nie była zadowolona, sytuacja nieco ucichła. Nadal ogromną zagadką pozostaje, który z zespołów umieści na swoim bolidzie czerwoną gwiazdę na zielonym tle. Tutaj źródła milczą, ale pojawiło się ciekawe uzasadnienie wejścia holenderskiego producenta piwa na tory. Analiza danych zebranych o klientach koncernu wykazała, że spora ich część interesuje się sportami motorowymi, a zdecydowana większość tej grupy odbiorców regularnie ogląda wyścigi F1. Zauważono również, że spożycie piwa w tej grupie (szczególnie lagera) oraz częstotliwość wizyt w barach jest wyższa od przeciętnej, co w połączeniu globalnym charakterem rywalizacji powinno mieć bardzo dobry wpływ na sprzedaż.