W 80 dni dookoła świata w wersji Lewisa Hamiltona

Jednym z powodów, dla którego Lewis Hamilton zdecydował się opuścić McLarena była swoboda, jaką zaoferował mu nowy pracodawca. Wszelkiego rodzaju obowiązki, które ciągnęły za sobą potrzebę bycia dyspozycyjnym dla sponsorów zostały ograniczone do absolutnego minimum. Ciasny kombinezon, który na młodego kierowcę narzucił Ron Dennis przestał ograniczać Hamiltona, który nie ukrywał, że jego zainteresowania znacznie wykraczają poza próg garażu.

Nie od dzisiaj mówi się, że Lewis nie jest tytanem pracy, choć nie można mu też zarzucić, że zaniedbuje swoje obowiązki związane z przygotowaniem fizycznym. Zwyczajnie są w padoku kierowcy, którzy przykładają do tego znacznie większą uwagę. Trening, dieta i oczywiście sen – to są rzeczy, które mają ogromny wpływ na formę profesjonalnego sportowca.

Serwis pitpass.com, na podstawie zdjęć i wpisów publikowanych przez kierowcę w portalach społecznościowych, przygotował bardzo interesującą analizę podróży Lewisa Hamiltona, które ten odbył od momentu odniesienia swojego ostatniego zwycięstwa w 2015 roku. Zestawienie jest piorunujące nie tylko z uwagi na liczbę pokonanych kilometrów, ale również, a może przede wszystkim, na liczbę zmian stref czasowych. Od października zeszłego roku kierowca sześciokrotnie okrążył kulę ziemską, pokonał 225 tysięcy kilometrów oraz 190 razy zmieniał strefę czasową.

Pomiędzy wyścigami w Meksyku i Brazylii w końcówce sezonu 2015 Lewis z Meksyku poleciał do Nowego Jorku, skąd następnie udał się do Londynu na urodziny swojej matki. Zanim dotarł do Sao Paulo zdążył jeszcze wstąpić do swojego domu w Monako. To właśnie wtedy doszło do kolizji drogowej, w której kierowca rozbił rozbił swoje unikalne Pagani Zonda 760 LH. Sam kierowca przyznał, że jedną z przyczyn utraty koncentracji mogło być zmęczenie.

Zimowa przerwa dla Hamiltona była równie aktywna. Kierowcy odwiedził wówczas takie miejsca jak Kuala Lumpur, Paryż, Londyn, Toronto, Los Angeles, Kolorado, Miami, Meksyk, Genewę, San Francisco, New Jork i Auckland. Warto do tego dołożyć udział w testach, sesje dla sponsorów, gale, występy w programach rozrywkowych, akcje charytatywne czy wizyty na meczu NBA oraz na wyścigu serii NASCAR. Całość można nazwać bardzo aktywnym wypoczynkiem.

Również przed wyścigiem w Barcelonie Hamilton nie próżnował, a jego prywatny Bombardier Challenger 605 po oderwanie się od płyty lotniska w Soczi widziany był Nowym Jorku oraz na wyspie Barbados by ponowie, pokonując Atlantyk, pojawić się w Barcelonie.

Rodzi się więc uzasadnione pytanie, czy prowadząc tak aktywny tryb życia poza torem, można być mentalnie i fizycznie gotowym, by stawić czoła rywalom, którzy całą swoją uwagę skupiają tylko i wyłącznie na pracy? Wiele osób, które znają bliżej Nico Rosberga twierdzą, że Niemiec podniósł poprzeczkę na niespotykany dotąd poziom i być może to, co do tej pory wystarczało brytyjskiemu kierowcy, czyli niebywały talent, to za mało, aby kolejny raz sięgnąć po tytuł. Może już czas, aby Challenger 605 nieco odpoczął w zaciszu hangaru?