Ecclestone: Byłem szczęśliwy widząc, że kierowcy potrafią pisać

Publikacja otwartego listu przez GPDA wywołała spore poruszenie w świecie sportów motorowych. Po dziennikarzach oraz kibicach głos w sprawie listu zabrał Bernie Ecclestone, który w opinii wielu osób miał stanąć po stronie kierowców. Komentując odpowiedź Eccletsone’a napisałem wówczas:

“Prawdziwa skrucha czy kolejny element medialnej gry, którą mogliśmy wielokrotnie obserwować w przeszłości? Czas pokaże, a w przypadku Ecclestone czasem wystarczy zaledwie kilka godzin, aby jego poglądy uległy diametralnej zmianie.”

Minął tydzień i czy coś w tej kwestii się zmieniło? Ecclestone, który pojawił się w Bahrajnie nie pozostawił cienia wątpliwości jaką moc sprawczą mają opinie kierowców.

“Kierowcy mogą sobie mówić, co chcą. Nie mogą nić zrobić. Każdy ma swoje zdanie. Oni nie mają żadnej siły.”

“Tak naprawdę rozmawiają z zespołami. Mówią to, co każą im zespoły. Zespoły myślą, że tak jest lepiej, bo ludzie słuchają kierowców. Wy słuchacie kierowców.”

“Byłem szczęśliwy widząc, że potrafią pisać… bez błędów. Co oni wiedzą o F1? Wszystko co robią, to ściganie.”

Ecclestone w rozmowie ze Sky Sports wyemitowanej przed kwalifikacjami wskazał palcem na Alex’a Wurza, jak osobę, która sprowokowała całe zamieszanie. W podobnym tonie wypowiedział się również Niki Lauda. Tego typu wypowiedzi mogą nieco dziwić, bo faktem jest, że list otwarty wystosowany przez GPDA podpisali wszyscy kierowcy będący w stawce, również Ci, nie będący członkami zrzeszenia.

Również Jean Todt nie jest zachwycony sytuacją, w której kierowcy w bardzo medialny sposób mówią o tym, co im się nie podoba. Zarzucił on kierowcom, że nie korzystają z wielu okazji, aby porozmawiać o problemach zwyczajnie nie uczestnicząc w organizowanych spotkaniach. Do tej wypowiedzi odniósł się w czasie czwartkowej konferencji prasowej kierowców Felipe Massa. Brazylijczyk, który nie jest członkiem GPDA stwierdził, że nie opuścił żadnego ze spotkań, jednocześnie sugerując, że przyczyna braku zrozumienia leży w całkiem innym obszarze.

Z jednym niestety trzeba się zgodzić. Jedyne, co kierowcy mogą zrobić w takiej sytuacji, to wynieść swoje narzekania z zamkniętych pomieszczeń, w których odbywają się odprawy i pójść z nimi do mediów. Żadna wyższa forma protestu nie wchodzi w grę, głównie z uwagi na obowiązujące ich kontrakty. Stara prawda dziennikarska mówi, że jeśli ktoś się wkurzył, to znaczy, że wykonało się dobrą robotę. Kierowcy jednym ruchem wymietli wszystkie brudy spod dywanu. Mimo, że więcej nie mogą zrobić, to cały bałagan w świetle setek reflektorów oświetlających tor w Bahrajnie nie wygląda najlepiej.