Kolejna burza na horyzoncie

Zawierucha dotycząca formatu rozgrywania kwalifikacji trwa w najlepsze, a na horyzoncie widać już kolejną formującą się burzę. Wszystko za sprawą, odłożonej w czasie, decyzji związanej z zmianami regulaminu technicznego na sezon 2017. Został niespełna miesiąc, aby ustalić jak będą wyglądały bolidy w przyszłym sezonie, a przygotowana przez McLarena koncepcja, wstępnie zatwierdzona przez zespoły, nagle przestała się podobać.

Szersze samochody, szersze opony i podniesienie limitu paliwa, to tylko niektóre z propozycji będących na stole. Cel? Bolidy mają być szybsze o 4-5 sekund na okrążeniu, ich prowadzenie będzie bardziej wymagające, a rywalizacja ciekawsza.

Niestety, według informacji niemieckiego AMuS, osiem z jedenastu zespołów jest przeciwnych wprowadzaniu zmian w takim wydaniu. Za zmianą opowiadają się jedynie McLaren, Red Bull oraz Toro Rosso. Nie jest to przypadek, bo ekipa z Woking we współpracy z FIA opracowała nowe zasady, a Red Bull od dłuższego czasu czeka jedynie na nieco więcej wolności w obszarze aerodynamiki, aby wykorzystać swoje mocne strony. Obecności Toro Rosso na tej liście nie trzeba tłumaczyć.

Skuteczność proponowanych rozwiązań odłóżmy na chwilę na bok i przyjrzyjmy się samemu procesowi wprowadzania zmian. Przez półtora roku zespoły wspólnie z FIA pracowały nad nowym kształtem regulaminu i gdy ten się wyklarował, większość go wstępnie zaakceptowała, by na miesiąc przed ich wprowadzeniem zmienić zdanie. Przypomina wam to coś? Mnie choćby wczorajsze wyjście z córką na rolki, gdzie już po ich założeniu okazało się, że jednak idziemy na hulajnogę, a ostatecznie jeździliśmy na rowerku. Niestety w przypadku zespołów ich “kaprysy” są mocno podszyte polityką i walką o dominację.

Teraz słowo o samych rozwiązaniach i ich ewentualnym wpływie na rywalizację. Nawet domorosły mechanik wie, że aby samochód mógł jeździć szybciej trzeba do odchudzić. Co proponuje FIA? Poszerzenie bolidów oraz zwiększenie ilości dostępnego paliwa, co oznacza wyższą masę. Kierowcy otwarcie mówią, że wyrafinowana aerodynamika nie sprzyja bezpośredniej rywalizacji. Co proponuje FIA? Więcej docisku. Mniejsze zespoły mają finansowy problem z rozwojem bolidów z roku na rok i dostosowaniem do drobnych zmian. Co proponuje FIA? Zacznijmy wszystko od nowa.

Co w takim razie należałoby zrobić? Niewiele. Wystarczy zamrozić rozwój jednostki Mercedesa oraz Ferrari i pozwolić pozostałej dwójce wejść na podobny poziom. Koszty przy takim założeniu są praktycznie żadne, bo Honda oraz Renault cały czas inwestują w rozwój swoich silników. Ciasna stawka, to emocje zarówno w kwalifikacjach, jak i w wyścigu.

Gdybyśmy jednak chcieli iść krok dalej i mieli możliwość zmiany regulaminu, to w pierwszej kolejności “obdarłbym” bolidy ze wszystkich gadżetów aerodynamicznych, a postawił na przyczepność mechaniczną. Mniej zaburzonego powietrza za tylnym skrzydłem bolidu oraz mniejsza wrażliwość przedniego na wspomniane zaburzenia, to recepta na bardzo bliskie ściganie. Inżynierowie dokładnie wiedzą, jakie elementy należałoby wyeliminować, aby taki efekt osiągnąć.