Zamieszanie wokół formatu kwalifikacji dalekie od zakończenia

Decyzja w sprawie przywrócenia starego formatu kwalifikacji, podjęta przez przedstawicieli zespołów podczas niedzielnego spotkania, nadal wymaga zatwierdzenia przez Grupę Strategiczną oraz Komisję F1. Formalność? Niestety nie, o czym mogą świadczyć wypowiedzi Paula Hembery oraz przedstawicieli zespołu Force India.

Zmiana regulaminu w trakcie sezonu wymaga jednogłośnej decyzji na wszelkich szczeblach, dlatego nawet pojedyncze głosy sprzeciwu mogą sprawić, że nowy system zostanie z nami nieco dłużej. Oprócz wspomnianych wyżej, ważne będzie również stanowisko przedstawicieli promotorów wyścigów. To właśnie oni wywierali największą presję, aby w miejsce starego systemu kwalifikacji wprowadzić coś nowego.

Paul Hembery zauważa pewne pozytywne elementy w nowym systemie kwalifikacji. Mimo sporej krytyki, dyrektor sportowy Pirelli uważa, że cel, jaki zamierzano osiągnąć wprowadzając eliminację, został zrealizowany – wyścig o GP Australii był atrakcyjny, do czego przyczyniły się również nowe strategie, wymuszone sobotnimi zmianami.

“Myślę, że jedna rzecz, wynikająca z kwalifikacji, miała wpływa na wyścig, co było pierwotnym motywem, jaki przedstawiono nam podczas spotkania Komisji F1. Wymusiliśmy głównie na czołowych zespołach wyjazd w Q2 na miękkiej mieszance, aby mogły na niej wystartować w wyścigu. Bez eliminacji zespoły wysłałyby bolidy na tor na miękkiej mieszance, aby spróbować wykonać szybkie kółko, a potem oczekiwałyby na rozwój wydarzeń na torze. Teraz muszą być bardziej ostrożne.”

“[Przed zmianami] mieliśmy tylko jedno spotkanie, gdzie przedstawiono argument, że musimy dodać element do strategii wyścigu. Osiągnęliśmy to na wielu poziomach. Jeśli to nie jest dłużej potrzebne, to musimy usłyszeć konkrety.”

Bob Fernley uważa, że zasady nie powinny być zmieniane pod naciskiem fali krytyki. W jego ocenie potrzeba co najmniej kilku zawodów, aby jednoznacznie stwierdzić, czy nowy system zda egzamin. Szef zespołu Force India, podobnie jak Hembery, jest zdania, że cel, jakim była zmiana obrazu niedzielnej rywalizacji, został osiągnięty.

“Kiedy podejmujesz decyzję, w wyniku której ma się zmienić niedzielna rywalizacja, to jak możemy zmieniać tę decyzję, kiedy wyścig się jeszcze nie odbył? Taki był mój argument [w niedzielę] i nadal podtrzymuję te słowa.”

“Kiedy cofa się takie zmiany, nie powinno się działać pochopnie. Proces powinien postępować, a krok wstecz można wykonać po dokładnym przejrzeniu wszystkiego, wybraniu tego, co było dobre i podjęciu decyzji o wykorzystaniu tego. Czy potrzebujemy naprawy w kilku obszarach? Czy zrobiliśmy coś strasznie niedobrego? Można wtedy zadać te wszystkie pytania i nie wylewać dziecka z kąpielą.”

“Wszyscy jesteśmy pod presją. Jednak byłoby szkoda wyrzucić to wszystko, bez odpowiedniego przyjrzenia się całej sprawie.”

W kontekście toczących się dyskusji, paradoksalnie najgorszą rzeczą jaka mogła się wydarzyć był interesujący wyścig, a tak się właśnie stało. Znając motywy wprowadzenia zmian i przebieg wydarzeń, trudno odmówić racji osobom cytowanym powyżej.

Fernley w rozmowie z serwisem motorsport.com zaprzeczył jednak, że w razie zgodny pozostałych przedstawicieli obecnych przy stole zespół Force India będzie hamulcowym powrotu do starego systemu kwalifikacji. Największą zagadką pozostaje więc zachowanie przedstawicieli promotorów. Czy zdecydują się wycofać ze zmian, za którymi sami lobbowali? Kwalifikacje w Australii mogą zostać uznane jako jednorazowy wypadek przy pracy, a problemy na które zwracali uwagę kibice na torze zrzucone na kark organizatorów.

Obawiam się, że zamieszanie wokół systemu prowadzenia kwalifikacji jest dalekie od zakończenia. Warto pamiętać, że przed weekendem wyścigowym w Australii dyskutowany był system będący hybrydą starego oraz nowego rozwiązania. Oprócz tego Bernie Ecclestone ma swoją własną wizję kwalifikacji z odwróconym układem na starcie wyścigu oraz balastem czasowym.