Kolejne kontrowersje wokół Hamiltona na starcie sezonu

Lewisa Hamiltona można kochać lub nienawidzić. Czasem te dwa uczucia mieszają się ze sobą. Brytyjczyk niezwykle ceni sobie wolność, co było jednym z powodów, dla którego wyskoczył z ciasnego garnituru zobowiązań sponsorskich, jaki mocno krępował jego ruchy podczas pobytu w McLarenie. Mercedes dał Hamiltonowi zdecydowanie więcej swobody, co pozwoliło mu rozwijać swoje zainteresowania muzyczne oraz mocniej wejść w świat przemysłu rozrywkowego.

Lewis nigdy nie był grzecznym chłopcem, a jego charakter zdają się oddawać zdjęcia publikowane na serwisach społecznościowych, na których nierzadko swoim ubiorem oraz pozą budzi skojarzenia z ulicznym gangsterem. Nie było by w tym nic niepokojącego, bo wielka scena wymaga posiadania własnego stylu, ale zdaje się, że kierowca mocno wchodzi w rolę bohatera, którego gra.

Distraction – to słowo, którego wielokrotnie używał sam kierowca, kiedy przyczyn niepowodzeń na torze upatrywał w wydarzeniach życia prywatnego. Ich unikanie miało być jego receptą na sukces, jednak zdobyte w ostatnich latach tytuły spowodowały, że wypowiedziane w przeszłości słowa odeszły w zapomnienie.

Niebezpieczeństwa w staniu jedną nogą na torze, a drugą na wielkiej scenie dopatrują się również byli kierowcy. Damon Hill uważa, że w pewnym momencie talentu może zabraknąć, aby pokonać rywali, którzy zamiast beztrosko korzystać z życia, ciężko pracują nad swoją formą.

“Even with someone with an abundance of talent like Lewis, to be absolutely at the sharp end you cannot afford to give anything away to someone like Nico. You should never underestimate your competitors. The impression Lewis gives is that he wants to enjoy his life – he has been successful and he wants to enjoy all the fruits of fame and that’s great. But his first task is to win races, that’s where everything comes from.”

Podobnego zdania jest również David Coulthard.

“There’s no question that Lewis is fit and focused when he’s at the racetrack. But he does have a full-on social life away from grand prix racing. And throwing in the American dream. We all know it’s not easy jumping on and off aircraft. Is this the year that’s going to take its toll? I don’t know. I hope not.”

Do dziś krążą plotki o ostrym imprezowaniu Hamiltona po zdobyciu ostatniego tytułu. Okoliczności w jakich Pagani Zonda 760 zaparkowała na kilku innych samochodach w Monako też nie są dokładnie znane.

Kontrowersji z udziałem Lewisa Hamiltona nie brakuje również na starcie nowego sezonu. Poprzedzająca przylot do Melbourne wizyta w Nowej Zelandii również może się mistrzowi świata odbić czkawką. Burza w mediach rozpoczęła się od wpisu kierowcy na Twitterze, w którym nie zostawił on suchej nitki na jednym z kasyn, w którym miał być potraktowany jak “śmieć”.

Usunięty wpis na Twitterze Lewisa Hamiltona

Co wydarzyło się Sky City Casino? W zasadzie to nic. Lewis nie został wpuszczony do środka z uwagi na fakt, że towarzyszył mu jeden z psich pupili. Domyślam się, że obsługa byłaby w stanie przymknąć oko na ubiór Hamiltona, który mocno odbiegał od bardzo rygorystycznego regulaminu panującego w kasynie (zakaz noszenia przetartych ubrań, czapek, okularów oraz dodatków, które kojarzą się z przynależnością go gangów), ale obecność psa okazała się przeszkodą nie do przeskoczenia.

To jednak nie koniec “problemów” kierowcy, bo władze Nowej Zelandii zainteresowały się jednym z filmów opublikowanych przez kierowcę w sieci. O co chodzi w tej sprawie? Podczas pobytu w Auckland Lewis wybrał się na przejażdżkę motocyklową w czasie której dokumentował swoją jazdę telefonem komórkowym.


Co grozi kierowcy, jeśli policja dopatrzy się złamania przepisu wprowadzonego w 2009 roku? Mandat w wysokości 80 dolarów. Dla kierowcy to drobniaki, ale niesmak pozostanie.

Lewis Hamilton swoim stylem bycia zdecydowanie wyróżnia się spośród innych kierowców. Zastanawiam się jednak, czy dzięki temu zostanie zapamiętany jako wielki kierowca, nie tylko z uwagi na osiągnięcia na torze, ale również swój charakter. Brytyjczyk z pewnością marzy, by stać się legendą na miarę swojego idola Ayrton Senny, ale czy tego rodzaju kontrowersje mu w tym pomogą? A może właśnie tego dzisiejsza F1, zamknięta w sztywnych ramach przepisów, regulacji i ograniczeń potrzebuje, aby ponownie być na ustach całego świata?