McLaren powalczy o prywatną sesję testową?

Fernando Alonso spędzi kolejną, trzecią z kolei noc w szpitalu General de Catalunya w Sant Cugat – informację takiej treści przekazał hiszpańskim mediom menadżer kierowcy. W mojej ocenie to praktycznie przekreśla szansę dwukrotnego mistrza świata na powrót za kółko MP4-30 podczas kończącej tegoroczne przygotowania do sezonu sesji testowej w Barcelonie. Stawia również pod znakiem zapytania udział w rozpoczynającym sezon wyścigu o GP Australii. Skąd ten pesymizm?

Osobiście jestem wielkim fanem Fernando Alonso, ale fakty w tej sytuacji działają na jego niekorzyść. W 2011 roku Sergio Perez podczas trzeciej sesji kwalifikacyjnej przed GP Monako jadąc z ogromną prędkością (280 km/h) popełnił błąd i uderzył w barierę umieszczoną na szykanie przy wyjeździe z tunelu. Kierowca trafił do szpitala, a pierwsze komunikaty wskazywały, że był przytomny i rozmawiał z lekarzami. Dalsze badania nie wykazały złamań, a u kierowcy stwierdzono jedynie wstrząśnienie mózgu uraz uda. Dwa dni później, w wczesnych godzinach popołudniowych Perez został zwolniony ze szpitala. Dwa tygodnie później kierowca, mimo pomyślnego przejścia testów medycznych na torze, już w pierwszej sesji treningowej sam wycofał się z rywalizacji, twierdząc, że nie jest w stanie kontynuować jazdy. Całą sytuację opisał na swoim blogu lekarz pracujący dla FIA Gary Hartstein.

“Po kilku okrążeniach w FP1, [Perez] zaparkował samochód i poinformował zespół, że nie jest wystarczająco zdrowy, aby kontynuować jazdę. Szefowie zespołu i Sergio przyszli wtedy do mnie, żeby zapytać co powinni zrobić i byli zaskoczeni pozytywną decyzją delegata technicznego. Dla młodego kierowcy, który miał wszystko do udowodnienia była to dojrzała i mądra decyzja.”

Hartstein przyznał również, że decyzja podjęta przez delegata medycznego, o dopuszczeniu kierowcy do wstępu w GP Kanady była ogromnym błędem. Kolejny wypadek w tak krótkim czasie mógł mieć niewspółmiernie poważniejsze konsekwencje dla zdrowia kierowcy, stawiając pod znakiem zapytania jego dalszą karierę.

Opisana wyżej historia mocno przypomina obecne położenie, w którym znalazł się Fernando Alonso. Nie znamy jednak wszystkich okoliczności niedzielnych wydarzeń, ale nawet jeśli uwierzymy w oficjalną wersję, mówiącą o wstrząśnieniu mózgu i dodamy do tego przedłużający się okres hospitalizacji, to Hiszpan nie powinien próbować swoich sił w bolidzie przez co najmniej miesiąc. Hartstein we wspomnianym wyżej wpisie przekonuje, że wstrząśnienie mózgu, podobnie jak inne urazy tego narządu, wymaga czasu, aby wszystkie uszkodzone elementy mogły ponownie poprawnie spełniać swoją rolę.

Co w tej sytuacji zrobi McLaren? Wykorzysta najbliższe cztery dni testów sadzając za kółkiem jedynie Jensona Buttona, czy spróbuje wygospodarzyć dla Hiszpana choćby dzień na torze w nieco późniejszym terminie. Od razu na myśl przychodzi mi sytuacja z 2012 roku, kiedy to Mercedes oraz Lotus zamieniły dni nieobecności na wspólnych testach na prywatne sesje testowe. Wówczas takie rozwiązanie wymagało wycofanie się z dnia lub dwóch zajęć na torze w Barcelonie, zgody pozostałych zespołów i było ograniczone jedynie do 200 kilometrów. Regulamin sportowy mówi, że tego typu test mógłby się obyć najpóźniej w drugim tygodniu marca. To dobry moment, aby sprawdzić, że czy nowy lider zespołu jest w stanie powrócić za kółko i rozpocząć tegoroczną rywalizację w dobrej dyspozycji.

Na koniec proponuję galerię zdjęć prezentującą, jak wyglądał bolid Sergio Pereza po wspomnianym wypadku podczas GP Monako w 2011 roku.


World © Sutton | Moy/Sutton | Kalisz/Sutton